W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Niech żyją drogowcy!

24.04.2020

26 kwietnia obchodzimy Dzień Drogowca i Transportowca. Z tej okazji wybieramy się w podróż kilkadziesiąt lat wstecz, by prześledzić, jak kształtowały się początki tej tradycji.

Czarnobiała fotografia. Ustawione na poboczu drogi, przed defiladą, maszyny drogowe. Na czele kolumny samochód ciężarowy z lawetą, na której stoi walec Fadroma WDT 1, dalej w kolumnie ciągnik Ursus, otoczarnia.

Wspólne świętowanie drogowców sięga co najmniej okresu międzywojennego. Ich coroczne spotkania organizowano przeważnie z początkiem maja lub pod koniec lipca – w okolicy dnia św. Krzysztofa. Miały one odświętny, jednak mało formalny charakter i odbywały się w przyjaznej atmosferze. Rodzina drogowców zbierała się na piknikach lub w wynajętych lokalach, by tam razem bawić się i świętować. Spotkaniom towarzyszyła część oficjalna, podczas której omawiano bieżącą sytuację oraz odczytywano listy kierownictwa z podziękowaniami i pochwałami dla pracowników.

Święto nie na poważnie

Po II wojnie światowej spotkaniom tym zaczęły towarzyszyć akademie – przeważnie organizowane przy okazji uroczystości pierwszomajowych – a obchody coraz częściej stawały się tubą propagandową władzy. Po raz pierwszy swoim świętem transportowcy i drogowcy okrzyknęli dzień 26 kwietnia w 1963 r. podczas uroczystości wręczenia sztandaru przechodniego Rady Ministrów i Centralnej Rady Związków Zawodowych (CRZZ) za współzawodnictwo zakładów zrzeszonych w transporcie i drogownictwie. Gala odbyła się w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki. Jak przyznali sami związkowcy, impreza nie miała typowego zadęcia towarzyszącego późniejszym obchodom.

Jej atmosfera – choć momentami uroczysta i podniosła – przez większość czasu była kameralna, wręcz rodzinna. Mimo że był to czas dużych inwestycji drogowych, nie odczuwało się zawrotów głowy od nadmiernego epatowania sukcesami. Sztandar przechodni oraz 1. miejsce za osiągnięcia w 1963 r. otrzymała załoga Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych w Krakowie, 2. miejsce zajął warszawski PKS, a 3. – Płockie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych i Mostowych. Później współzawodnictwo i wręczanie sztandaru dla najlepszego zakładu zrzeszającego pracowników Związku Zawodowego Transportowców i Drogowców (ZZTiD) stało się nieodzownym elementem święta.

W machinie socjalizmu

Jednak dopiero rok później podczas hucznych obchodów jubileuszu XX-lecia powstania PRL uchwałą Rady Ministrów i CRZZ z 9 stycznia 1964 r. został oficjalnie ustanowiony Dzień Transportowca i Drogowca. Jego obchody miały przypadać na ostatnią niedzielę kwietnia. Propaganda sukcesu potrzebowała doniosłych uroczystości branżowych, zakładowych i regionalnych, więc dla porządku swoje święto otrzymali również chemicy, budowlańcy, metalowcy, pracownicy przemysłu włókienniczego itd. Celebracja miała wymiar nie tylko polityczny, ale i społeczny. Dzięki niej tworzyło się poczucie przynależności do grupy, która ma wspólne wartości i cele, a zarazem odrębności – to ono pobudzało do realizacji założonych celów.

Transportowcy oraz drogowcy rywalizowali z hutnikami czy budowlańcami poprzez liczbę zrealizowanych czynów społecznych i wypracowanych ponad normę godzin. Pochłaniano w ten sposób ich uwagę oraz czas, utrudniając tym samym antyrządową działalność. Na szczeblu centralnym zdecydowano o organizowaniu ogólnopolskich obchodów święta transportowców i drogowców co pięć lat, tak by przypadały w okrągłe rocznice powstania PRL.

Debiut w pałacu

Po raz pierwszy oficjalne centralne uroczystości Dnia Transportowca i Drogowca odbyły się 24 kwietnia 1964 r., a na ich miejsce ponownie wybrano Salę Kongresową PKiN. Tym razem obchody przeprowadzono z wielką pompą. Członkowie związku i ich rodziny zjechali z całej Polski – w sumie do Warszawy przybyło 3 tys. osób. Świętowanie rozpoczęto w godzinach południowych w Urzędzie Rady Ministrów wręczeniem zasłużonym drogowcom i transportowcom wysokich odznaczeń państwowych. Odpowiadał za to sam premier, który następnie zaprosił wyróżnionych pracowników na symboliczną lampkę wina. Uroczysta akademia w Sali Kongresowej rozpoczęła się o godz. 17. W jej trakcie najlepsze załogi otrzymały nagrody i sztandary za współzawodnictwo w pracy. Galę zakończył występ artystyczny zespołu ludowego włókniarzy.

Impreza na całą Polskę

Święto obchodzono wszędzie – choćby na niewielką skalę. Akademie były organizowane na szczeblach wojewódzkim i powiatowym we wszystkich zakładach zrzeszających pracowników Związku Zawodowego Transportowców i Drogowców. W większych wydarzeniach brały zazwyczaj udział osoby delegowane, pozostali pracownicy uczestniczyli w akademiach lub uroczystych naradach w mniejszych jednostkach, gdzie odczytywano listy od ministra i dyrektora. Stałym punktem obchodów były również listy uczestników do najwyższych władz zapewnianiające o dalszej solidnej pracy oraz realizacji nadprogramowych zadań. W ramach akademii organizowano występy, przeglądy grup muzycznych, bale czy konkursy fotograficzne i literackie. Niekiedy, wzorem święta pracy, imprezom towarzyszyły defilady, w trakcie których prezentowany był sprzęt i osiągnięcia branży. Pracownicy otrzymywali także premie pieniężne lub materiałowe. Spotkania kończyły się biesiadą.

Z krzyżem na piersi

Nieodzownym elementem święta było wręczanie odznaczeń państwowych. Za swoją pracę drogowcy i transportowcy byli odznaczani Krzyżem Odrodzenia Polski, Krzyżem Zasługi, otrzymywali również odznaki resortowe – Wzorowy Kierowca i Przodujący Drogowiec. Ta ostatnia, w wariancie złotym i srebrnym, została ustanowiona 1 kwietnia 1969 r. na potrzeby świętowania V Dnia Transportowca i Drogowca oraz XXV rocznicy istnienia PRL. Po raz pierwszy wręczono ją na uroczystościach centralnych odbywających się w Lublinie 26 kwietnia. Otrzymali ją wówczas m.in. Aleksander Gajkowicz, Eugeniusz Buszma, Stanisław Lenczewski-Samotyja i Włodzimierz Skalmowski.

Tradycja wciąż żywa

Siłą napędową święta był Związek Zawodowy Transportowców i Drogowców, który przejął tradycje zamierających w powojennej Polsce Związków Zawodowych Brukarzy i Asfalciarzy oraz Związku Zawodowego Pracowników Dróg Kołowych. W latach 70. XX w. reprezentował on milionową rzeszę pracowników, a co czwarty z nich był jego członkiem.

Największe znaczenie uroczystości przypada na lata 60. XX w. W kolejnej dekadzie, gdy zaczął narastać kryzys, stawały się one coraz skromniejsze, a w 1976 r. całkowicie z nich zrezygnowano. Dzień Transportowca i Drogowca nie zniknął jednak z kalendarza i dalej figuruje pod datą 26 kwietnia. W różnych źródłach wciąż można znaleźć informację o balach i konferencjach, pojawiają się życzenia, wzmianki na portalach drogowych. Tradycja przetrwała.

Wszystkim, którzy są i czują się drogowcami lub transportowcami, w dniu ich święta życzymy wszystkiego najlepszego!

Zdjęcia (6)

{"register":{"columns":[]}}