O co chodzi z tym greenwashingiem, czyli jak nie robić ekologii?
07.04.2022
Przestrzeń miast to bardzo złożona tkanka o wrażliwej strukturze. Miasto stanowi sieć wielu połączonych jednostek, różnych pod względem społecznym, ekonomicznym i intelektualnym, jednocześnie równie ważnych dla aglomeracji. Przez swoją wrażliwość miasta są stale narażone na brak równowagi gospodarczej, do której dążą. Dynamiczne procesy, jakim są bezustannie poddawane i konieczność dostosowywania się do usprawnień, w tym przemian związanych ze zmianami klimatu, wymuszają zarządzanie miastami w sposób uczciwy oraz w oparciu o specjalistyczną wiedzę. Jednym z zagrożeń dla miast jest współcześnie greenwashing. To nic innego jak „ekokłamstwo”, „ekościema”.
Greenwashing, czyli „ekościema”
Proceder ten polega na celowej manipulacji, popartej kłamstwem, dokonanej w celu zdobycia indywidualnych korzyści materialnych lub podniesienia własnego prestiżu społecznego. W greenwashingu za pomocą różnych zabiegów marketingowych umyślnie maskuje się działania szkodzące środowisku i przyrodzie. Zjawisko to w większości przypadków wykorzystuje brak specjalistycznej wiedzy odbiorców i grup społecznych, by zbudować w nich poczucie „nowej prawdy” – bez względu na straty, jakie będą ponosili mieszkańcy.
Greenwashing stał się popularny wraz z upowszechnieniem się pojęcia „ekologia”, w momencie, kiedy zaczęto szukać rozwiązań proprzyrodniczych, mogących poprawić warunki życia ludzi w miastach narażonych na zmiany klimatyczne. Miejskie „ekokłamstwo” można podzielić na miękkie i twarde. Niestety greenwashing jest obecny na wszystkich etapach planowania i realizacji ogółu czynności związanych z funkcjonowaniem przestrzeni miejskiej i zarządzaniem nią.
Greenwashing w wersji green
„Ekościema” pojawia się zarówno na etapie koncepcji, jak i wykonywania inwestycji, ale jest również obecna w strukturze administracji oraz bywa wykorzystywana w przestrzeni medialnej w celu zdobycia zainteresowania przez osobę głoszącą tego rodzaju przekaz. Greenwashing przeniknął również do wypowiedzi przedstawicieli władz samorządowych – w ich wypadku najczęściej dotyczy on wszelakich zagadnień związanych z zielenią miejską.
Dobrym przykładem jest informowanie społeczeństwa o konieczności ochrony istniejącego drzewostanu zapewniającego komfort życia mieszkańcom przy jednoczesnym wydawaniu masowych zezwoleń na wycinkę.
Kolejne kłamstwo wykorzystuje pojęcia związane z rekompensatą przyrodniczą oraz rewitalizacją. Urzędowe określenie liczby nasadzeń zastępczych nowych, młodych drzew przeznaczonych do posadzenia w zamian za wycięcie dojrzałych okazów, bez wcześniejszego rozpoznania, czy można było je uratować przy zastosowaniu odpowiednich technologii lub poprzez dokonanie zmian projektowych jest jednym ze źródeł „ekościemy”.
Także pojęcie rewitalizacji przez lata wykorzystywane było do celowego niszczenia wielu cennych zielonych obszarów i zastępowania ich betonem. Działania te uzasadniano powrotem do założeń historycznych oraz usprawnianiem funkcjonowania życia w miastach. Mylono rewitalizację, czyli ożywianie, z modernizacją, remontem lub rekultywacją.
Greenwashing to także chwalenie się (nieumiejętnym) doborem gatunków roślin do warunków miejskich oraz stale zmieniającego się klimatu, bowiem nie każde drzewo sprawdza się w mieście. Przykładowo dotychczasowe liczne nasadzenia z brzozą brodawkowatą i różnymi gatunkami sosen powinny być zastępowane nasadzeniami z wykorzystaniem klonu polnego i robinii akacjowej, wyjątkowo odpornej na wysokie temperatury i braki wody, czyli warunki panujące w gorących miastach. Robinia nie powinna być jednak sadzona w środowisku naturalnym, gdzie staje się inwazyjna.
„Ekokłamstwo” pojawia się również na poziomie dbałości o zieleń miejską w aspekcie jej pielęgnacji. Przykład stanowi ogławianie drzew z gałęzi i konarów z podawaniem uzasadnienia, że taki zabieg polepszy kondycję tych roślin oraz zapewni większy przyrost. Nie wspomina się natomiast, że obecnie w naszym kraju trwa susza glebowa i drzewa są w stałym niedostatku wody, przez co nie mają siły, by rosnąć.
Inne przykłady “ekościemy”
Ale greenwashing nie obejmuje tylko kłamstw w aspekcie zieleni. Dotyczy również zagadnień związanych z komunikacją, np. tworzeniem ścieżek rowerowych lub spacerowych przy bardzo ruchliwych ulicach z dużym natężeniem ruchu samochodowego. Generowane przez pojazdy toksyczne spaliny wdychane są przez rowerzystów i spacerowiczów, chociaż przy tworzeniu szlaków komunikacyjnych opowiada się o zdrowotnych właściwościach ruchu.
Greenwashing przejawia się również w łączeniu zagadnień, co wynika braku szczegółowego monitoringu problemów. Kwestie globalne wykorzystuje się lokalnie, budując niejednokrotnie fałszywy obraz stanu rzeczy występującego w danym miejscu. Przykłady stanowić mogą sprawy smogu oraz stanu jakości wody. Faktem jest występowanie zanieczyszczeń, ale ich poziom nie jest jednolity dla całego kraju.
Skutki greenwashingu
W strukturach miast greenwashing skutkuje występowaniem wadliwej ekonomii. Celowe wprowadzanie w błąd naraża budżet na straty, a osoby decyzyjne na posądzenie o brak umiejętności gospodarowania przestrzenią miejską, która stanowi przecież miejsce do życia. Greenwashing zapewnia zysk wybranym jednostkom kosztem całej społeczności aglomeracji oraz kosztem utraty cennej przyrody. Staje się coraz groźniejszy ze względu na szybko postępujące przekształcenia charakterystyczne dla czasu zmiany klimatu.
Autor: Wojciech Słomka
Artykuł powstał we współpracy z Instytutem Rozwoju Miast i Regionów.