W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

6. rocznica wkroczenia ISIS na Równiny Niniwy

06.08.2020

6 sierpnia 2014 roku bojówki tzw. Państwa Islamskiego (też: ISIS/ Daesh) wkroczyły na tereny Równin Niniwy . Do ucieczki - szczególnie w stronę Irbilu - rzuciły się tysiące mieszkańców, w tym licznie zamieszkujący te tereny chrześcijanie. Poniżej prezentujemy relację irackiej chrześcijanki, która przeżyła tą tragedię. Opisuje ucieczkę, wychodźstwo w Irbilu i sytuację po wyzwoleniu swojej rodzinnej miejscowości w październiku 2016 roku.

Kościół w Karamlis zdewastowany przez ISIS - stan po wyzwoleniu

„Pochodzę z okolic Mosulu, z miejscowości Karamlis w powiecie Hamdaniya. Gdy bojownicy Daesh (czyli tzw. Państwa Islamskiego lub ISIS – red.) wkroczyli do naszego Karamlis na Równinie Niniwy w dniu 6 sierpnia 2014r., słychać było ostrzał i bombardowanie. Całe rodziny uciekały w stronę Irbilu w obawie przed ostrzałem i walkami między Daesh i wojskiem. W nocy ostrzał jeszcze się nasilił i wszystkie rodziny, w wielkich grupach zaczęły opuszczać miejscowość. Nastroje pogorszyły się, gdy dotarła do nas wiadomość o wkroczeniu Daesh do Telkief na Równinie Niniwy. Tej nocy nie było elektryczności. W tej sytuacji i my zdecydowaliśmy się na wyjazd, jednak nie było dostępnych samochodów. Wsiedliśmy dopiero o godz. 23-ciej do pojazdów należących do Kościoła. Z powodu paniki i braku czasu, nic nie zabraliśmy tylko ubrania, które mieliśmy na sobie.             

Skierowaliśmy się do Irbilu. Drogi były zapchane samochodami wypełnionymi ludźmi. O godz. 9-tej rano  następnego dnia dotarliśmy do miasta po nocy naznaczonej zmęczeniem, smutkiem i strachem. Przybyliśmy do kościoła św. Józefa w dzielnicy Ankawa. Miejsce to zastaliśmy zatłoczone ludźmi, którzy nie mieli się gdzie podziać. Tu dowiedzieliśmy się, że bojownicy Daesh wkroczyli już do Karamlis, w którym pozostało trochę mieszkańców. Pozostaliśmy w przykościelnym ogrodzie przez trzy dni. Pożywienie otrzymaliśmy od organizacji (pozarządowych – red.) oraz Kościoła. Spaliśmy, tak jak tysiące innych, na dziedzińcu świątyni.

Sytuacja pogorszyła się jeszcze gdy przybyło więcej ludzi a wraz z nimi - potrzeb. Przenieśliśmy się wtedy do niewykończonego budynku wraz z innymi rodzinami, zdejmując nieco ciężaru z barków Kościoła. Żyliśmy tam i gospodarzyliśmy przez miesiąc, razem wraz z innymi uchodźcami. Kościół i organizacje zapewniały nam wyżywienie i picie.

Następnie Kościół udostępnił nam lokum w budynkach mieszkalnych. Budynki te składały się z trzech pomieszczeń. Każde pomieszczenie zajęła jedna rodzina. Zamieszkaliśmy więc niemal razem z dwiema rodzinami, a Kościół wraz z organizacjami pozarządowymi nadal zaspokajał wszelkie nasze podstawowe potrzeby życiowe.          

Mieszkaliśmy tam około trzech lat. Gdy wyzwolono naszą miejscowość spod panowania Daesh i usunięto jego pozostałości, postanowiliśmy powrócić i zobaczyć nasz dom. Dotarliśmy do Karamlis i ujrzeliśmy zasmucający widok zniszczonej miejscowości. Niektóre domy nosiły ślady ostrzału, inne zostały spalone. Jeszcze inne pozostały nietknięte. Niestety, nasz dom okazał się ostrzelany i zniszczony. Zraniło to moje serce. Wróciłam więc do Irbilu. Zdecydowaliśmy o pozostaniu tu z powodu stanu naszego domu i braku środków do życia w Karamlis. Niektóre rodziny wróciły do naszej miejscowości, gdyż ich przybytki nie ucierpiały. Nie powróciło jednak dawne życie, gdyż połowa mieszkańców wyjechała za granicę, a inne rodziny też pozostały – tak jak my – w Irbilu”.

{"register":{"columns":[]}}