Andrzejowi Wszeborowskiemu - Przyjacielowi szkoły
30.11.2025
Andrzej Józef Wszeborowski zmarł w piątek, 28 listopada 2025 r. Co to był za człowiek? Można Go nie znać, ale wszyscy łomżyniacy codziennie stykają się z efektami Jego pracy.
Otóż Andrzej był inżynierem budownictwa. I z zawodu, i z zamiłowania. Restaurował zabytki. Większość zabytkowych budynków w Łomży i okolicach zawdzięcza mu swoje drugie życie.
Szczególną wdzięczność winna jest mu szkoła muzyczna. Odkąd splątały się losy szkoły i inżyniera Andrzeja Wszeborowskiego, stał się on dla szkoły „dobrym duchem”. Najpierw ratował nasz budynek przed katastrofą: naprawiał wybrzuszone, pękające ściany zewnętrzne, podpierał belkami „upadłe” nadproża okienne, spinał stalowymi linami rozchodzące się ściany szkoły.
Ale mimo, że budynek rozsypywał się w oczach, zewnętrzna ekspertyza stwierdziła jego nieskazitelny stan. To Andrzej Wszeborowski poproszony o pomoc, wypunktował bezwzględnie wszystkie błędy w rzeczonej ekspertyzie. Kolejna stwierdziła konieczność zamknięcia budynku, chyba, że niezwłocznie rozpocznie się remont ratunkowy.
W tym momencie (listopad 2009) udało się uzyskać pieniądze na rzecz najpotrzebniejszą – wymianę więźby dachowej, stropu nad II piętrem i pokrycia dachowego. Na remont szkoła dostała miesiąc czasu. Warunki pogodowe były wyjątkowo niesprzyjające. Opady śniegu, ale przede wszystkim 20 stopniowy mróz, który unieruchomił wszystkie maszyny budowlane. Kto podjął się remontu? Oczywiście Andrzej Wszeborowski.
Można napisać książkę o tym, jak przebiegał ten remont i jakie zasługi mieli jego uczestnicy. Jak nosili beton wiadrami na 3 piętro, bo żadna betoniarka nie działała. Jak w Bożonarodzeniową noc Andrzej Wszeborowski i dyrektor szkoły poprawiali plandeki przykrywające budynek szkoły zerwane przez wiatr, gdyż zaczął obficie sypać śnieg. Jak ogrzewano wniesiony i wylany beton dmuchawami, żeby dobrze wiązał.
Można napisać książkę o tym, jak Andrzej Wszeborowski posiłkując się swoim doświadczeniem i umiejętnościami przerabiał istniejące projekty, podsuwał nietypowe rozwiązania, angażował się w remont tak mocno, jakby budował i remontował dla siebie. Był obecny na budowie nie tylko ciałem, ale i duszą. Trwały wielogodzinne narady połączone z wyborem najlepszych opcji i walką z oporem materii przypominającą walkę z wiatrakami. Udało się.
Dzięki pomysłom Andrzeja szkoła zyskała III piętro z 11 pomieszczeniami (w tym salę kameralną), nowe schody i balustrady, wspaniałą salę koncertową, osuszone i gotowe do użytkowania piwnice, wspaniale odrestaurowaną elewację, nowe stropy w całym budynku. To tylko najważniejsze efekty współpracy inżyniera Wszeborowskiego ze szkołą.
Ale był też inny efekt. Przez 10 lat remontu Andrzej stał się członkiem społeczności szkolnej. Stał się przyjacielem szkoły i pracujących w niej ludzi. Nie tylko szefem firmy budowlanej która remontuje. PRZYJACIELEM!
Ci którzy to czytają, powinni mieć świadomość, jak wiele szkoła zawdzięcza inż. Andrzejowi Wszeborowskiemu. Można nawet snuć uzasadnione przypuszczenia, że bez jego pracy, zaangażowania, pasji i serca, szkoła by nie istniała, lub została „szkołą bezdomną”.
Nie ma ludzi niezastąpionych. Ale w każdej regule są wyjątki. W Twojej osobie Andrzeju, szkoła muzyczna straciła niezastąpionego człowieka, kolegę i przyjaciela.
Zawsze będziemy o Tobie pamiętać. Będziesz obecny cały czas w murach szkoły i w naszych sercach.