W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Wystawa poplenerowa "Morskie Oko" w Galerii Władysława Hasiora

30.03.2024

Na pierwszym planie widzimy profesora Andrzeja Bednarczyka - rektora ASP w Krakowie, który brał udział w uroczystym otwarciu wystawy poplenerowej Morskie Oko w Galerii Władysława Hasiora w Zakopanem. Ujęcie zostało wykonane podczas wystąpienia pana rektora. Rektor jest wysokim mężczyzną, nie ma włosów, ma założone okulary, ma również charakterystyczne wąsy i brodę. Podczas wystąpienia gestykuluje rękoma. Jest ubrany w błękitną koszulę i szarą marynarkę. Na szyi ma założony brązowo-złoty szalik. Na drugim planie widzimy grupę uczniów i nauczycieli biorących udział w plenerze. W tle obrazy olejne o tematyce górskiej.

Kilka faktów

15 marca 2024 roku o godz. 14.00 w Galerii Władysława Hasiora w Zakopanem odbył się wernisaż wystawy poplenerowej Morskie Oko. Uczestnikami pleneru byli uczniowie PLSP im. Antoniego Kenara w Zakopanem i PLSP im. Józefa Kluzy w Krakowie, którzy zaprezentowali swoje prace powstałe w dniach 8-14 października 2023 roku podczas pleneru malarskiego nad Morskim Okiem.

Wydarzenie przyciągnęło liczne tłumy zainteresowanych. Oprócz nauczycieli i uczniów obu liceów na wernisażu obecny był JM Rektor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, prof. Andrzej Bednarczyk, który, komentując wystawę, podzielił się własnym doświadczeniem i umiłowaniem tatrzańskich szlaków i pejzaży. Prócz niego przybyli także dydaktycy i studenci WM ASP w Krakowie oraz mieszkańcy Zakopanego i okolic.

Wystawę uroczyście otworzył dyrektor PLSP w Zakopanem Marek Król-Józaga, który wspomniał 7 letnią tradycję plenerowych spotkań nad Morskim Okiem, organizowanych przez PLSP im. Antoniego Kenara w Zakopanem. Swoje podziękowania i szczególne uznanie dla tej wyjątkowej na skalę światową inicjatywy plenerowej wyraziła dyrektor PLSP w Krakowie Małgorzata Hołówka. Także opiekunowie pleneru i przedstawiciele władz szkolnych oraz muzeum odnieśli się krótko do wydarzenia jak i tego co było treścią samego pleneru.

Garść wspomnień

Plenery nad Morskim Okiem w jakiś naturalny sposób są kontynuacją tradycji malarskiego zachwytu nad tatrzańskim pejzażem. Ten dydaktyczno-artystyczny projekt, prócz potrzeby rozbudzenia twórczego zachwytu nad pięknem, jest wyrazem programowej pracy u podstaw zakładającej wychowanie młodzieży także poprzez prawdę i piękno otoczenia.

Już sam pobyt nad Morskim Okiem jest jakimś bezpośrednim doznaniem metafizyki. Doświadczeniem istnienia jakby na styku świata widzialnego i mistyki, co w kontekście twórczego poszukiwania piękna jest istotnym elementem wychowywania poprzez sztukę.

Ten kilkudniowy czas „błogosławionego odosobnienia”, dopełniony rozmowami, korektami i wykładami o malarstwie, może mieć – jak sądzę – szczególny wpływ na zrozumienie istoty sztuki i powodów własnej pracy twórczej. Intensywność przeżycia musi zapewne nieco dłużej dojrzeć w odosobnieniu własnego serca. W myślach jakie w nim wzrastają. W procesie twórczym każdy przecież pozostaje sam wobec pustki płótna niezależnie od miejsca tworzenia. Element milczącego pejzażu, nieustannie zmieniającego się motywu jest tylko dodatkowym, lecz jakże intensywnym bodźcem dla zrozumienia, że obraz wymaga hierarchii, a nie naturalizmu widzenia.

Zmaganie z górską przestrzenią, pogodą, ciągle tworzącą się na nowo formą światła, koloru i wszystkim tym, co przed oczami staje nam jako „zrozumiała fizyczność natury”, były w istocie tylko pretekstem do stanięcia naprzeciw samego siebie.

Jakie konsekwencje dla rozwoju twórczego może mieć takie spotkanie? Sądzę, że na to pytanie odpowiadają poniekąd już same obrazy, dopracowane, rozstrzygnięte już po plenerze. Ale może jeszcze pełniej i głębiej odpowie to co jest jeszcze niewidoczne, a co – podsycane pamięcią – kiełkuje teraz w duszach młodych twórców. Co wyrośnie w łunie refleksji po wspólnych rozmowach o sztuce, o obrazie, o kolorze. Jest to nadzieja na to „coś” co może zmaterializować się w jakimś najmniej oczywistym dla nas momencie, a co istotnie wpłynie na kształt wyboru przyszłej drogi twórczej. Takie długofalowe oczekiwanie na owoce podjętego trudu uczy dystansu, dyscypliny, cierpliwości i – co szczególnie istotne dla twórcy – nieskwapliwości, tak potrzebnej w procesie twórczym, rozciągniętym – częstokroć znacząco – w czasie.

Morskie Oko – wyjątkowość miejsca

Równie ważna jak sama wyjątkowość miejsca jest umiejętność przyciągania i doboru odpowiednich ludzi, którzy potrafiąc dzielić się własnym doświadczeniem twórczym tworzą genius loci miejsca. W zeszłym roku gościem i opiekunem artystycznym pleneru był prof. ASP w Krakowie Mirosław Sikorski, a na przyszły rok swoją obecność zapowiedział już Rektor ASP w Krakowie, prof. Andrzej Bednarczyk.

Patrząc na skalne profile piętrzące się ponad głębiną Morskiego Oka brakuje słów i tchu, aby wyrazić to piękno tak zdawałoby się bliskie, a ulotne, które umyka opisom plastycznym i którego nie da się włączyć w relacje międzyludzkie.

Wyjątkowe piękno Morskiego Oka nie może jednak w żadnej mierze konkurować z pięknem wszystkich tych młodych ludzi, którzy swoją malarską pasją rozpalili chłód tatrzańskich pejzaży w październiku 2023 roku.

Milczenie natury, które przyszło nam doświadczyć jest tą samą, nieprzejednaną jej obojętnością, z którą mierzyły się poprzednie pokolenia twórców. Częstymi bywalcami tutejszych szlaków byli m. in. Leon Wyczółkowski, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Stefan Filipkiewicz, Stanisław Kamocki, Henryk Szczygliński czy Andrzej Wróblewski. Poszukiwali ciszy. Skupienia. Wizji twórczej. Obrazu, który w swej formie mógłby odbić ślad prawdy o kształcie ich obecności. Ukazać jakąś najostrzej wyrażoną grań duszy pozostawioną na płótnie indywidualną ekspresją koloru, zawiłością czy prostotą kreski.

Poniekąd powód naszego wspólnego wyjazdu był ten sam. Jeżeli nie udało się komuś dotrzeć do tego oczekiwanego wyrazu, na który każdy malarz czeka, uformować rzeczywistości przeżycia w przekonujący kształt kompozycji obrazu to nie należy zaprzestać pracy. Trzeba raczej podwoić starania i pamiętać, że każdy kolejny wykonany szkic, zamysł intencji przeprowadzony na kartce czy płótnie przybliża mnie do zrozumienia własnej formy i własnego stylu.

Dziękuję wszystkim za tych kilka niezwykłych dni, które pozostaną w pamięci nas wszystkich, chyba już na zawsze.

dr Artur Kapturski

 

Fotorelacja: Paweł Murzyn

Zdjęcia (20)

{"register":{"columns":[]}}