W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Ciekawostka z rezerwatu przyrody Chomontowszczyzna

Piereciosy to pasmo wzgórz leżące w Nadleśnictwie Waliły, nieopodal Królowego Stojła i zbiornika Wyżary. Leżący u ich podnóża bagienny rezerwat Chomontowszczyzna przed 157 laty stał się polem bitwy rozegranej w dniu 29 kwietnia 1863 roku. Było to największe starcie Powstania Styczniowego na obszarze Puszczy Knyszyńskiej

Bagienny rezerwat Chomontowszczyzna

Istnieje nieformalny przekaz mówiący o tym, że pewnego kwietniowego poranka inspektor szkoły leśnej w Sokółce, Walery Wróblewski, zwołał do apelu wszystkich uczniów i zakomenderował: „Do lasu!”. Stanowili oni trzon ponad 400 osobowego oddziału, który uformował się w ostępie Starzynka nieopodal Supraśla. Oprócz nich należeli do niego chłopi, robotnicy, służba leśna, wyrobnicy, oficjaliści i drobna szlachta. Znaleźli się też w nim dezerterzy z rosyjskiego pułku stacjonującego w Białymstoku. Ci ostatni, jako jedyni dysponowali wojskowym wyszkoleniem. Z nominacji Rządu Narodowego naczelnikiem wojennym w Grodzieńskiem został przybyły z emigracji weteran Powstania Listopadowego Onufry Duchyński, natomiast szefem sztabu  uczyniono Walerego Wróblewskiego.

Pierwszym punktem na trasie przemarszu nowo sformowanego oddziału była oddalona o 10 kilometrów od Supraśla wieś Sokołda. Jak wielokrotnie później odczytano tu, po polsku i białorusku, manifest Rządu Narodowego oraz dekret o uwłaszczeniu. Wybór Sokołdy miał zapewne symboliczne znaczenie: to tu przed ponad trzydziestu laty rozegrała się bitwa stoczona przez Powstańców Listopadowych. Żywa jeszcze musiała być pamięć mieszkańców o klęsce oddziału pułkownika Zaliwskiego, z pewnością pamiętano też o ich zbiorowej mogile pod Kopną Górą.

29 kwietnia o wschodzie słońca „leśni” zatrzymali się w ostępie Komotowszczyzna w pobliżu Walił. Przylegający do strumienia płynącego u podnóża wzgórz Piereciosu i otoczony bagnami obóz wydawał się bezpieczną przystanią. Jednak już około godziny 15 straże dały znać o zbliżaniu się nieprzyjaciela. Tuż przed godziną 16 nastąpił atak. Pierwsze uderzenie na lewe skrzydło zostało odparte, lecz wkrótce Rosjanie uderzyli ponownie, tym razem na całej linii. Ich systematyczny ostrzał karabinowy musiał odnieść skutek. Powstańcy mogli odpowiedzieć na niego ogniem z broni myśliwskiej, z której strzelano loftkami o zasięgu nie większym niż 50 kroków. W tej sytuacji, mimo dobrej, trudno dostępnej pozycji, zwałów i wywrotów spoza których mogli się bronić, partyzantom tylko przez godzinę udawało się utrzymać na stanowiskach. Wycofali się pozostawiając na pobojowisku trzydziestu dwóch poległych towarzyszy. Rosjanie zdobyli wozy z żywnością, odzież i całą powstańczą kasę (około 1800 rubli srebrem). Ich łupem padła również pieczęć wojenna województwa grodzieńskiego. Bitwa ta, zwana bitwą pod Waliłami (lub bitwą pod Piereciosem) była chrztem bojowym oddziału.

Mija 12 lat odkąd, z inicjatywy Nadleśnictwa Waliły, podjęte zostały poszukiwania u podnóża wzgórz Piereciosu. Uczestniczy w nich Nadleśnictwo Supraśl a także liczni pasjonaci historii. Przybliżają nas one, krok po kroku, do odtworzenia historii jaka rozegrała się w tym miejscu. Pozornie dobrze opisany w pamiętniku uczestnika, Ignacego Aramowicza, przebieg wydarzeń okazał się trudny do odtworzenia w niedostępnym, pozbawionym charakterystycznych punktów topograficznych, rozległym terenie. W którym miejscu powstańcy weszli do uroczyska? Gdzie założyli obóz? Skąd nadeszli Rosjanie i jak rozstawili swoje siły? Gdzie stało lewe a gdzie prawe skrzydło Polaków? W którym miejscu wycofywali się na bagna? I najważniejsze: gdzie znajduje się mogiła poległych powstańców? Aramowicz wizytujący pole bitwy dwa tygodnie po wydarzeniach, tak ją opisał:

Przed ruczajem od wejścia naszego wznosiła się podłużna mogiła z prostym niewielkim krzyżem, a w niej spoczywało 32 poległych, pogrzebionych przez włościan, wobec władz moskiewskich, mieli to być wszystko nasi; szmaty odzienia i papierów walały się po ziemi okrytej śladami ludzi i koni, a swąd był wokół nieznośny, w jednem miejscu dogniwał koń zabity i kruk kracząc, krążył nad nim; w wielu miejscach świeżo były nadrąbane drzewa, od wydobywania kul, które w nie zagrzęzły.

Poszukiwania doprowadziły do precyzyjnego usytuowania w terenie miejsca bitwy oraz, poprzez powiązanie odkryć ze źródłami pisanymi, rekonstrukcji jej przebiegu. Umożliwiło je wydobycie z pola bitwy niemałej liczby drobnych zabytków. Miejsca odnalezienia licznych kul, guzików, monet, fragmentów wyposażenia oraz wielu innych drobiazgów pomagają odtworzyć przebieg wydarzeń. Są kolejnymi fragmentami coraz pełniejszego obrazu układanki. Część odnalezionych zabytków jest dziś eksponowana w prowadzonym przez Nadleśnictwo Supraśl muzeum w Kopnej Górze. Do ciekawszych należą np. te, pochodzące z powstańczego wozu-kuźni: ołowiana sztaba nosząca ślady cięcia na kęsy ułatwiające odlewanie kul, pęk podków czy odnalezione głęboko w torfie kowalskie kowadło. Są też liczne kule wystrzelone z rosyjskich sztucerów oraz powstańcze, najrozmaitszego kalibru i kształtu, przeznaczone głównie do broni myśliwskiej. Guziki, monety, mosiężne pudełko na tytoń z doskonale zachowaną zawartością… Najbardziej spektakularnym znaleziskiem wydają się dwa epolety (naramienniki) należące do rosyjskiego podoficera. W jaki sposób znalazły się w ziemi? Czy to ślad po degradacji na polu bitwy czy też dezercja Polaka służącego w rosyjskim wojsku, zerwanie rosyjskich oznak i ucieczka w szeregi powstańcze? To tylko jeden z drobnych, zagadkowych bitewnych epizodów na które się natknęliśmy. To one najbardziej działają na wyobraźnię. Tak jak męski pierścionek ukryty pod kamieniem zapewne po to, by nie zdradził szlacheckiego pochodzenia jego właściciela. Albo inne osobiste przedmioty: ozdobiony wymyślnym monogramem dekielek od fajki, odlew w kształcie dębowego liścia, zdobiący zapewne jakiś element wyposażenia, resztki kieszonkowego zegarka…

Autor tekstu: Krzysztoł Łaziuk

Zdjęcia (4)

{"register":{"columns":[]}}