W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Rok pandemii

04.03.2021

Pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem stwierdzono w Polsce 4 marca 2020 r. w Zielonej Górze u 66 – letniego mężczyzny. Natomiast już 6 marca 2020 r. pierwszy przypadek odnotowano we Wrocławiu.

Strażak dokonuje oprysku przystanku

   Był to 26 letni mężczyzna, który przyleciał z W. Brytanii. Kilka dni później, 10 marca 2020 r. zidentyfikowano we Wrocławiu czworo zakażonych, a krótko potem w szpitalu było już 28 osób zakażonych. 

Z każdym dniem przybywało chorych. Prezydent Wrocławia powołał miejski sztab monitorujący i zlecił ochronę seniorów uznając, że są najbardziej zagrożeni. Odpowiednie instrukcje i zalecenia dotyczące postępowania przekazano placówkom wychowawczo – edukacyjnym. Podejmowane środki miały w zamyśle powstrzymać albo chociaż ograniczyć ekspansję wirusa. Już 9 marca 2020 r. Polska wprowadziła ochronę sanitarną na naszych granicach. Natomiast 15 marca 2020 r. zamknięto polską granicę. Na dolnośląskich granicach z Niemcami i Czechami stanęły posterunki. Tam też swoją służbę rozpoczęli m.in. dolnośląscy strażacy


Odpowiedź na miarę potrzeb 

 Na terenie Dolnego Śląska utworzono 8 punktów granicznych z Czechami i Niemcami, m.in. w Zgorzelcu, Kudowie - Słone, Jędrzychowicach, Lubawce i Jakuszycach. W ramach działań na granicach skontrolowano ponad 12 tys. pojazdów i ponad 5700 samochodów. Zadania strażaków polegały głównie na zabezpieczeniu funkcjonowania punktów kontroli granicznej pod względem logistycznym. Dokonywano także pomiarów temperatury.

W tym celu utworzono zaplecze kwatermistrzowskie oraz zapewniono zaopatrzenie m.in. dowożono wodę i żywność. Ponadto na granicach strażacy organizowali punkty kontroli medycznej oraz w sposób ciągły dbali o ich sprawność. Na przejściach granicznych w Kudowie - Słone, Jakuszycach czy na moście w Zgorzelcu, strażacy pełnili służbę w systemie ciągłym tj.12/12 godzin.

Kolejnym zadaniem było wspomaganie dolnośląskich szpitali borykających się z natłokiem pacjentów, w tym zakażonych koronawirusem. W tym celu strażacy rozstawiali przed wytypowanymi dolnośląskimi szpitalami 16 pneumatycznych namiotów, pełniących funkcję polowych izb przyjęć. Dostarczyli także wyposażenie m.in. nagrzewnice, oświetlenie, łóżka, stoliki i krzesła. Kontrolowali też w sposób ciągły sprawność funkcjonowania izb polowych m.in. pod względem wypełnienia powietrzem, utwierdzenia w podłożu, a także powstania ewentualnych uszkodzeń.

 Polowe izby przyjęć pełniące jednocześnie funkcje namiotów dekontaminacyjnych, utworzono m.in. przy szpitalach w Lubaniu, Zgorzelcu, Bolesławcu, Bogatyni. Pneumatyczne namioty stanęły przed dwoma szpitalami we Wrocławiu, a także przy Milickim Centrum Medycznym. Na terenie Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego w Kotlinie Jeleniogórskiej ustawiono trzy polowe izby przyjęć.


 Wsparcie na rzecz ludności

Kolejna dziedzina strażackiej aktywności dotyczy wspierania działań ochraniających ludność dolnośląskich gmin i powiatów, a także pensjonariuszy DPS – ów. Na polecenia wydawane przez wójtów i burmistrzów, strażacy jeżdżąc po wsiach i miasteczkach, prowadzili z wykorzystaniem megafonów akcję informacyjno – ostrzegawczą. 

Inną formą wsparcia było dostarczanie osobom będącym na kwarantannie, a także seniorom Domów Pomocy Społecznej, produktów żywnościowych. M.in. w 21 tego typu działaniach wzięło udział ponad 60 strażaków PSP i OSP powiatu zgorzeleckiego. Do prowadzenia akcji druhowie wykorzystali 8 samochodów. W ramach tego rodzaju akcji 2 kwietnia 2020 r. druhowie z Kuropatnik pow. strzeliński, rozładowali 8,5 ton żywności przeznaczonej dla seniorów, a ich koledzy z OSP Bogatynia, Węgliniec, Pieńsk i Studniska Dolne dostarczyli tę żywność potrzebującym.

Od początku pandemii jedną z najważniejszych form walki z koronawirusem było prowadzenie dezynfekcji. W całym województwie dolnośląskim akcje odkażania prowadzili zarówno strażacy PSP jak i OSP. Strażaków dokonujących oprysków można było zauważyć niemal wszędzie – na przystankach autobusowych i tramwajowych, dworcach PKP i PKS, w windach, na korytarzach, w szkołach, obiektach użyteczności publicznej, a także w parkach i na ulicach.

 Covidowa codzienność 

Na potrzeby tych działań kierownictwo Dolnośląskiej Komendy Wojewódzkiej PSP zapewniło m.in. 6 tys. litrów płynów do dezynfekcji, 6 tys. maseczek, 70 tys. rękawiczek nitrylowych, 879 kombinezonów ochronnych, 48 tys. maseczek chirurgicznych, 30 tys. termometrów, 100 szt. gogli, 200 szt. przyłbic i 500 szt. filtropochłaniaczy. Oczywiście w miarę upływu czasu i kontynuacji walki strażaków z patogenem, do strażaków trafiały nowe środki, w tym także te, pochodzące od darczyńców, jak PCK czy prywatnych firm.

Na obecnym etapie walki z COVID-19 dolnośląscy strażacy PSP i OSP, we współpracy z samorządowcami aktywnie włączyli się do akcji dowożenia do punktów szczepień osób potrzebujących tego rodzaju wsparcia, a także do dystrybucji ulotek wśród ludności. Ta trwająca już okrągły rok dodatkowa służba strażaków to ogromny obowiązek, wymagający zwiększonego i dodatkowego wysiłku, ponieważ równolegle strażacy wykonują swoje normalne obowiązki i zdania ratownicze. Jak długo taka sytuacja jeszcze się utrzyma? To, oczywiście zależy od tego, kiedy uwolnimy się od obecności wirusa w naszym życiu. 

Od pandemii do pandemii

Póki co nic na to nie wskazuje. Mamy trzecią falę wzrostową zakażeń, a część wirusologów prognozuje, że mogą nastąpić kolejne. Przypomina się też, że obecna pandemia ani nie jest pierwszą, ani też z pewnością ostatnią jaką ludzkość doświadcza. Nie jest też chorobą najbardziej śmiertelną. Pod tym względem pierwsze miejsce zajmuje dżuma, zwana czarną śmiercią. Pierwsza wielka pandemia dżumy wybuchła w 541 r. w Bizancjum. Tylko w Konstantynopolu dziennie umierało od 5 tys. do 10 tys. osób. Ogółem pandemii nie przeżyła jedna trzecia mieszkańców. Natomiast w Europie, Azji i Afryce dżuma pochłonęła 100 mln. osób. Mówiło się wręcz, że czarna śmierć zagraża istnieniu rodzaju ludzkiego. 

Przy okazji obecnej pandemii koronawirusa najczęściej, z uwagi na skalę zagrożenia, odwołujemy się do grypy hiszpanki z lat 1918-1920. Liczbę zmarłych na „hiszpankę” ocenia się na 40-50 mln. ludzi, ale inne szacunki podają nawet 100 mln. śmiertelnych ofiar tej pandemii. W późniejszych latach (1957 – 1958) śmiertelne żniwo (1-2 mln. zgonów) zbierała grypa azjatycka. Dziesięć lat po niej zaatakowała grypa Hong- Kong, której ofiarami było do 4 mln. osób. W latach 2002-2003 pojawił się SARS, który uśmiercił 800 osób, a potem zaatakował wirus Ebola, co kosztowało życie ponad 11 tys. ludzi.

Jaki będzie ostateczny efekt pandemii koronawirusa jeszcze nie wiadomo, ale już teraz mówi się, że ludzkie koszty są ogromne. Jednym z państw najbardziej zagrożonych skutkami pandemii są Stany Zjednoczone. Rok temu 3 marca w Stanach zmarło 6 osób. Obecnie prezydent Joe Biden powiedział, że liczba śmiertelnych ofiar to ponad 500 tys. Amerykanów. Jak podkreślił, to więcej niż łączna liczba amerykańskich żołnierzy poległych w dwóch wojnach światowych. Na świecie liczba śmiertelnych ofiar koronawirusa wynosi na początek marca blisko 2,6 mln. osób. W Polsce od marca 2020 do marca 2021 zmarło ponad 44 tys. osób.


Lech Lewandowski. Fot.arch
 

{"register":{"columns":[]}}