W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Dzień Przyjaźni Polsko – Węgierskiej. Gest przyjaźni – gest pamięci w Monorze.

18.04.2020

Tegoroczny Dzień Przyjaźnie na razie się nie odbył - program przełożono na (bliską) przyszłość. W małych grupach, przy różnych okazjach temat Dnia Przyjaźni i naszych związków z Bratankami poruszano wielokrotnie. Nasze tysiącletnie związki i przyjaźń mają różne oblicza. Bardzo ważny w tym roku był spontaniczny gest człowieka dobrej woli, jednego z węgierskich przyjaciół, który we własnym zakresie ludzkim czynem upamiętnił nie tylko Dzień Przyjaźni, ale też pamięć naszego rodaka, polskiego żołnierza, który pozostał na zawsze na węgierskiej ziemi.

Monor

„SPOCZYWAM TU Z DALA OD MEJ UKOCHANEJ OJCZYZNY”

Grób zapomnianego kaprala w Monorze

 

Przed jednym z wejść na cmentarz katolicki, pod osłoną dobroczynnej tui, pomiędzy dwoma szarymi aniołami, wyłania się  poszarzały grób Stanisława Petruniaka.

Zmarł w wyniku wypadku w Monorze dnia 13 lipca 1945 roku, zaraz po zakończeniu II wojny światowej. Potrąciła go ciężarówka? Któż to wie… Tego niestety już się nie dowiemy. Miał zaledwie 34 lata.

Stanisław Petruniak był jednym z tych uchodźców polskich, którzy z powodu okupacji niemiecko-sowieckiej zmuszeni byli opuścić ojczyznę i przez wspólną polsko-węgierską granicę utworzoną
w marcu 1939 roku przybyli na Węgry, które dały schronienie dziesiątkom tysięcy uchodźców polskich. W historii obu narodów często przewija się ten wątek. Raz Węgrzy dawali schronienie Polakom, innym razem w tragicznych czasach Polacy służyli pomocą Węgrom.

 

Dzisiaj niewiele już wiemy o losie polskiego żołnierza. Stanisław Petruniak trafił do Monoru jako kapral ówczesnego wojska polskiego. Uchodźców polscy byli lokowani u rodzin węgierskich, on został umieszczony u rodziny zamieszkałej przy ulicy Ferenca Deáka, opodal domu „bocianie gniazdo”.       To właśnie oni pochowali go w 1945 roku. Prawie wszyscy członkowie rodziny już zmarli, a żyjący jeszcze potomkowie niewiele mogą powiedzieć o losie polskiego żołnierza. Opiekowali się  jednak jego grobem w miarę swych możliwości. Minęło już ponad pół wieku… Życzliwi mieszkańcy Monoru, wśród nich także pochodzenia polskiego, zapalali znicze na grobie żołnierza. Kilka lat temu posadzili małą tuję na jego grobie. Proboszcz parafii poznawszy historię grobu zdecydował, że pomimo tego iż od dziesięcioleci nie jest opłacany nie zostanie on zlikwidowany.

 

Na grobie znajdują się napisy są w języku polskim, z wyjątkiem jednego zdania, które brzmi: „SPOCZYWAM  TU Z DALA OD MEJ UKOCHANEJ OJCZYZNY”

 

Wzruszyło mnie to zdanie. Może właśnie dlatego postanowiłem, że w miarę moich możliwości  będę się nim opiekował.

Drogi, nieznany mi kapralu Stanisławie Petruniak! Nie wiem kim byłeś, nie wiem nic o twoim życiu ani o śmierci. Wiem, że kochałeś Ojczyznę, którą musiałeś opuścić, do której już nigdy nie mogłeś powrócić. Może Twoi bliscy - jeśli ich miałeś - dowiedzieli się o twym losie tylko z krótkich wieści. Niech twój spoczynek będzie błogosławiony! Spoczywaj w pokoju!

Szőnyi Attila

 

 

Pomocy w uporządkowaniu grobu udzielili Panu Szőnyi Attila hodowca kwiatów Pan László Szabó, który przekazał bratki i Pan József Várszegi wypożyczając narzędzia.

 

Zdjęcia (1)

{"register":{"columns":[]}}