W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Martwe drewno pełne życia

19.07.2023

Od dekad rośnie świadomość, dlaczego w lasach warto zostawiać martwe drewno. Jego obecność jest niezwykle ważna nie tylko na terenach chronionych - w parkach narodowych i rezerwatach, lecz również w drzewostanach gospodarczych. Nie brak też prac naukowych i popularnych, tłumaczących rolę pozornie marnującego się zasobu w funkcjonowaniu całego ekosystemu leśnego.

martwe drewno w lesie

Martwe drewno to nie tylko magazyn wody, azotu i węgla. To przede wszystkim cały mikrokosmos grzybów, roślin i zwierząt, w tym tak potrzebnych ogrodnikom owadów zapylających, takich jak trzmiele i bzygi. W ekologicznym ogrodzie łatwiej je chronić niż w intensywnie użytkowanym lesie gospodarczym. Obyczaje wielu z nich są fascynujące, a względnie łatwe do podpatrzenia na własnej działce, w ogrodzie społecznościowym lub w parku miejskim.

 

W naszych ogrodach możemy spotkać wiele postaci martwego drewna. Od pniaków służących nam czasem za taborety, przez pryzmy chrustu, zrąbki do użyźniania podłoża, ścięte gałązki iglaków do zabezpieczania delikatnych roślin na zimę, „szkielet” stracha na wróble, zmarniałe sadzonki, deski czekające na zbicie w hotelik dla owadów, po uschnięte konary oraz czuby wciąż żywych drzew i krzewów. Rzadziej spotyka się znane z lasów złomy bądź wykroty. Także pod względem stopnia rozkładu mamy tu pełen przekrój od względnie świeżego, wciąż sąsiadującego z żywym drewnem, po zupełnie już zmurszałe, trudno odróżnialne od kompostu i torfu.

W ogrodach permakulturowych stosowana jest praktyka Hugelkultur czyli uprawy roślin powyżej poziomu gruntu. Podwyższenie grządek uzyskuje się przez zakopywanie drewna. Tym samym drewno pełni zarówno rolę budulca, jak również zapewnia lepsze zaopatrzenie w wodę i jest źródłem biogenów (szczególnie azotu). Nadanie grządkom kształtu wysokich kopców, usprawnia również pracę np. małych dzieci oraz ogrodników o ograniczonych zdolnościach ruchowych, zwłaszcza na wózkach inwalidzkich. Martwe drewno wykorzystane do budowy grządek zwiększa różnorodność biologiczną gleby oraz aktywność destruentów. Stanowi zatem dobrą alternatywę dla nawozów sztucznych oraz warunkowo odnawialnych nawozów naturalnych (torfów i gytii).

Martwe drewno zieleńców i ogrodów świadczy przyrodzie te same usługi ekosystemowe co w lasach. Jest podłożem dla niezliczonych grzybów, śluzowców oraz roślin. Przyjrzyjmy się roślinom. Od nich wszystko się zaczyna, gdyż dostarczają i pokarmu i tlenu reszcie organizmów. Kiełkowanie nasion, a potem pierwsze miesiące życia siewek to okres przełomowy w ich życiu. Zdecydowana większość zginie a tylko nielicznym wybrańcom udaje się przetrwać. Obecność martwego drewna zwiększa ich szanse, a próchniejące pniaki stanowią swego rodzaju „żłobki” i „przedszkola” dla siewek roślin, które znajdują tu korzystne warunki do rozwoju.

A przecież do niedawna w ogrodach wszelkiego typu, parkach i laskach miejskich prawie nie było tego surowca. Przez długie stulecia ludzie z trudem nadążali z jego uprzątaniem. Niektórzy palili nim zimą lub robili zeń narzędzia i zabawki. Niektóre, ciekawe typy lasów np.: bory chrobotkowe istniały tylko dzięki „czyszczeniu” z martwego drewna.

Na polskich działkach nie ma zazwyczaj drzew leżących, coraz popularniejszych m.in. w Niemczech. Coraz więcej wielkogabarytowych, martwych drzew oraz warkoczy drzewnych widuje się w polskich parkach np.: Saskim, Skaryszewskim i Łazienkowskim w Warszawie. Stojące, zamierające lub uschnięte drzewa parków i zieleńców bywają jednak u nas ostojami dla szeregu gatunków owadów, grzybów wielkoowocnikowych i porostów, uznawanych w krajach wyżej rozwiniętych za typowo puszczańskie. Dość wspomnieć pachnicę dębową. Tego wielkiego żuka, podobnego do egipskich skarabeuszy, faktycznie łatwiej czasem poczuć niż zobaczyć. Samce wabią wybranki mocnym zapachem piżma. Wbrew nazwie gatunkowej spotkać ją można nie tylko w zamierających oraz gnijących dębach lecz również na wielu innych drzewach: robiniach, lipach, wierzbach, olszach, a nawet sosnach.

 

Ogrodowej sadzawce daleko do Śniardw, a dziki zakątek dla trzmieli trudno porównywać z Puszczą Białowieską. A przecież nawet na małej działce można obcować z dziką przyrodą. Warto przyjrzeć się bliżej różnym postaciom martwego drewna oraz organizmom zależnym od tego mikrośrodowiska. W ogrodzie przyjaznym przyrodzie będzie ich wiele. Najwięcej sympatii budzą ptaki oraz część drobnych ssaków.

Jednak nawet wśród bezkręgowców znajdziecie „żywe klejnoty” miejscowej natury. Ich obyczaje bywają nawet bardziej fascynujące od wyglądu. Warto przyjrzeć im się bliżej w ramach wypoczynku podczas prac ogrodniczych.

U wielu chrząszczy spotykanych w naszych ogrodach larwy rozwijają się w próchniejącym drewnie, a stadia dorosłe żerują na kwiatach. Jedne gatunki żywią się za młodu martwym drewnem i rozkładającymi je grzybami, a na starość nektarem i pyłkiem kwiatów, drugie są drapieżne, polują na występujące po sąsiedzku pędraki innych gatunków, a potem na dojrzałe formy owadów zapylających kwiaty. Dla przykładu kruszczyca złotawka jako pędrak jada głównie próchno, potem przestawia się na kwiaty barwy białej lub kremowej. Czasem jako dziecko bywa porywana przez mrówki, ale nie ginie. Sama za to dobrze się najada różnymi gnijącymi pysznościami z mrowiska. Łudząco podobna i dość blisko z nią spokrewniona kwietnica różówka musi, trafić za młodu z gnijącego pniaka do mrowiska, gdzie jej łupem padają mrówcze larwy.

Majki (pryszczele lekarskie, wezykatorie, „hiszpańskie muchy”) i dziwaczki też gustują w błonkówkach, te pierwsze wolą jednak pszczoły samotne (niemiodne), a te drugie – osy. Również oleice, te owady uważane przez większość ludzi za „królowe mrówek”, zdecydowanie preferują żerowanie na pszczołach niemiodnych, zwykle lepiarkach lub porobnicach.

 

Ogrodników i naukowców intrygowało od wieków, co też dziwaczek właściwie robi na kwiatach? A potem w środku papierowych gniazd os? Pomaga im? Czy raczej przeszkadza? Po co zapuszcza się do ludzkich domostw? Pamiątką tych sporów pozostaje jego nazwa naukowa Metoecus nawiązująca do starożytnej Grecji gdzie „metojkami” nazywano cudzoziemców przebywających w Atenach, pozbawionych części praw, ale cieszących się znaczną swobodą i zaufaniem obywateli. Dziś wiemy, że dziwaczek pasożytuje na osach. Wiele innych pytań wciąż czeka na odpowiedź. Po setkach lat obserwacji wciąż nie wiemy czy dziwaczek korzysta z bliskości człowieka? Czy trafia do naszych altan i chat zupełnie przypadkowo? Lepsza znajomość tych fascynujących chrząszczy jest bardzo wskazana, skoro próbuje się je wykorzystać do walki biologicznej z osami.

 

Ograniczmy oczyszczanie naszych parków i ogrodów z martwego drewna. W lesie o jego obecności w ekosystemie decydują głównie dwa czynniki: konkurencja (nie tylko między drzewami, ale nawet między konarami jednej a tej samej korony!) oraz klęski żywiołowe (zaburzenia, zwłaszcza wichury, pożary i gradacje owadów). Na obszarach zieleni urządzonej sami decydujemy jak wiele i jakiego rodzaju martwego drewna chcemy zachować. Wiemy też jak bardzo bywa ono potrzebne na stromych zboczach gór, w parkach narodowych i rezerwatach.

Własna, prywatna lub społecznościowa przestrzeń pod chmurką może nam oddać nieocenione usługi w przyszłości. Doświadczenia zdobyte podczas własnoręcznej produkcji kompostu i podpatrywania naszych małych, tęgopokrywych sąsiadów mogą nam się bardzo przydać. Kto wie? Może już wkrótce uruchomimy swoją farmę miejską z potężnymi hodowlami trzmieli, dżdżownic oraz „czarnych much (czarnych żołnierzy)” Hermetia illucens?

Zdjęcia (9)

{"register":{"columns":[]}}