W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Wiwat król, wiwat sejm, wiwat wszystkie stany

Wiwat król, wiwat sejm, wiwat wszystkie stany

Konstytucja 3 Maja od dwóch stuleci stanowi ważny i trwały element polskiej tradycji ustrojowej. Stała się częścią myśli politycznej kształtującej podstawy ustrojowe współczesnej Polski, a zarazem tworzy ramy szerokiej i otwartej debaty na temat funkcjonowania państwa i sposobu wykonywania obowiązków publicznych.

Analizy prawne aktu sprzed 230 lat i opinie konstytucjonalistów na temat znaczenia i zawartości ustawy sejmowej z 1791 roku są od dawna ustalone i w dużej mierze zgodne. Nie powodują istotnych kontrowersji i różnią się jedynie w drobnych szczegółach interpretacyjnych i opiniach na temat samej procedury prawnej. Zastosowany sposób wprowadzenia aktu do istniejącego porządku prawnego przez wpisanie go do ksiąg grodzkich warszawskich jest w pełni zrozumiały, ponieważ była to zwykle stosowana metoda uwierzytelniania aktów prawnych. Natomiast ogromne emocje wzbudzają rozważania o sytuacji politycznej w trakcie prac Sejmu Czteroletniego i podczas pamiętnego posiedzenia, na którym uchwalono konstytucję. Stanowiska różnią się oceną możliwości wyjścia z kryzysu i opiniami na temat odpowiedzialności najważniejszych osób w państwie. Przebieg wydarzeń w końcu XVIII wieku przesądził o utracie niepodległości i losie następnych pokoleń. Przez następne 123 lata nasza kultura i tożsamość narodowa były zagrożone, a polskość była bezpardonowo zwalczana i cały czas spychana na margines życia publicznego. Rzeczpospolita miała już nigdy nie powrócić na mapę Europy. W tym trudnym okresie konstytucja 3 Maja była źródłem siły i nadziei, a jednocześnie przykładem ofiarności i pracy dla dobra wspólnego, niemal od razu stała się wielką sprawą narodową. Pamięci o majowej jutrzence nie zatarły ani dotkliwe represje, ani długotrwała akcja wynarodowienia prowadzona przez zaborców. Nie wyparły jej z pamięci prześladowania z czasu II wojny światowej i wprowadzony zakaz obchodów rocznicowych w okresie władzy komunistycznej. Przez cały czas pozostawała znakiem niepodległości i chwały. Dzisiaj traktujemy ją jako ważną część dziedzictwa historycznego w zakresie myśli politycznej i jako wzór obywatelskiego zaangażowania.

Wielka narodowa debata o stanie Rzeczypospolitej w dramatycznych dziesięcioleciach końca XVIII wieku toczyła się między rzecznikami szybkiej i głębokiej modernizacji państwa z jednej strony i obrońcami tradycji sarmackiej, którzy bronili starego modelu demokracji szlacheckiej z drugiej. Stronnictwo reformatorskie starało się połączyć szlachecki republikanizm z zasadniczymi zmianami ustrojowymi, które zakładały zniesienie liberum veto, likwidację wolnej elekcji, podniesienie statusu miast i mieszczan oraz odebranie prawa głosu biednej szlachcie. Każda z tych propozycji była wręcz rewolucyjna. Rezygnacja z liberum veto niszczyła zasadę konsensusu parlamentarnego, który wymagał podejmowania decyzji aprobowanych przez wszystkich, więc oponenci natychmiast zaprotestowali rzekomo w obronie demokracji. Natomiast odrzucenie wolnej elekcji równało się wprowadzeniu monarchii dziedzicznej, wbrew przywilejom i praktyce ostatnich 200 lat. Jeszcze większe poruszenie przyniosła uchwała o gołocie, która pozbawiała praw politycznych szlachtę-nieposesjonatów, a tym samym zamykała drogę do kupowania głosów na sejmikach i lobbowania przy pomocy rzeszy klientów trzymających się pańskiej klamki. Z kolei ustawowe zapisy na temat miast znacznie ułatwiały działalność gospodarczą i handlową oraz pozwalały na ekspansję gospodarczą pogardzanego stanu. Również stan chłopski doczekał się wzmianki, która dawała nadzieję na podmiotowość polityczną. Ustawa rządowa tworzyła inny, nowy świat i dlatego od samego początku musiała być przygotowywana w ścisłej tajemnicy.

Przeciwnicy reform bronili starych zwyczajów życia publicznego i utrwalonych zasad ustrojowych. Mimo, że trwanie przy dawnym stylu życia stawało się anachronizmem, a wrogie poczynania sąsiednich mocarstw, zwłaszcza Rosji i Prus nie dawały złudzeń. Słabość państwa stawała się coraz bardziej widoczna, co prowadziło do rządów królewsko-ambasadorskich, jak nazwano dyktat wszechwładnych posłów pruskich i rosyjskich. Rzeczpospolita dryfowała bezwładnie z coraz słabszym wojskiem, z powiększającym się warcholstwem i obniżającym się poziomem cywilizacyjnym. Ratunek musiał przyjść natychmiast i nieuchronnie wiązać się z działaniami radykalnymi, które mogły być przygotowane tylko w konspiracji. Nawet umiarkowani reformatorzy stali się spiskowcami, co wiązało się z podejrzeniami o jakobinizm, czyli chęć wprowadzenia „zbawczego terroru”. Przeciwnicy szermowali hasłami utrzymania starych kanonów wolności szlacheckiej, obrony krynicy demokracji i znanych od pokoleń zasad życia publicznego. Z niebywałym tupetem wzywali do zachowania przywilejów i utrzymania braterstwa całej klasy politycznej, starając się wszystkich przekonać, że jedyną słuszną drogą jest kontynuacja dawnych praktyk. Nie zważając na sejmikowe rozpasanie, powszechną korupcję i dominujące pieniactwo odwoływali się do plebsu i panów braci przywołując ideał rycerskiej wspólnoty. W taki oto sposób hasła równości szlacheckiej i wynoszone na piedestał cnoty obywatelskie miały zablokować ruch odnowy i zmian. Agitacja przeciwko reformatorom była prowadzona wszelkimi siłami, nie szczędząc pieniędzy, nie licząc się z czasem i nie godząc się na żadne kompromisy. Po wyczerpaniu argumentów sięgano po uzbrojonych dworzan i rzesze klientów z szablami przy boku, a kiedy zebrane siły okazały się zbyt słabe na „ludzi wolnych” unoszonych duchem reformy, to zwrócono się wprost do obcych poselstw. W ten sposób obóz konserwatywny wszedł na drogę zdrady narodowej i zaprzedania się mocarstwom, które już wcześniej podzieliły się naszym terytorium w 1772 r. w pierwszym rozbiorze Polski.

Przeświadczenie, że za wszelką cenę trzeba ratować kraj skłoniło stronnictwo patriotyczne do działań na granicy legalności z nagłym skróceniem wakacji parlamentarnych i bezzwłocznym zwołaniem sesji sejmowej. Posiedzenie parlamentarne zostało przyspieszone o dwa dni w związku z czym posłowie niewtajemniczeni zostali w domach i nie uczestniczyli w głosowaniu. Bez wątpienia było to pogwałcenie regulaminu i ustalonych procedur, ale nie było innego wyjścia, należało postawić opozycję przed faktem dokonanym. Zjednoczeni we wspólnym dziele stronnicy królewscy, demokraci i reformatorzy przegłosowali „akt rządowy”, który zmieniał ustrój i sytuację polityczną, a w dalszej kolejności także świadomość społeczną. Dawał nadzieję i wskazywał sposoby ratunku. Była to chwila wielkiego triumfu wszystkich patriotów i ogromna klęska zdrajców i jurgieltników. Nie mieli szans na odwet, ponieważ „ustawa rządowa” wyzwoliła powszechny entuzjazm i chęć działania w całym społeczeństwie. Obserwatorzy na galerii w Sali senatorskiej Zamku Królewskiego w Warszawie i tłum zebrany na Placu Zamkowym podnieśli radosną wrzawę, kiedy rozeszła się wieść, że dokument został uchwalony. W następnych miesiącach wszystkie sejmiki zatwierdziły konstytucję i poparły zmiany. W całym kraju głośno wołano „Wiwat król, wiwat sejm, wiwat wszystkie stany”.

Rok później konstytucja upadła po przystąpieniu Stanisława Augusta Poniatowskiego do przymierza zdrajców w służbie carskiej. Akt konfederacji ułożono w Petersburgu, a podpisano na wiosnę 1792 r. w dobrach Potockich w miasteczku Targowica, które odtąd stało się synonimem zdrady. Natomiast konstytucja 3 Maja trwa w społecznej pamięci i pozostaje symbolem poświęcenia w służbie Polsce.


O autorze:
Prof. dr hab. Wojciech Fałkowski - profesor doktor habilitowany, historyk mediewista, od 2017 r. dyrektor Muzeum Zamku Królewskiego w Warszawie, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

{"register":{"columns":[]}}