W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Cieszyńska kita wędzona

03.06.2018

Produkt wpisany na listę produktów tradycyjnych w dniu 2009-01-20 W kategorii Produkty mięsne w województwie śląskim

cieszyńska kita wędzona

Wygląd:

Wędzone mięso z zadniej nogi świńskiej z kością.

Kształt:

Kształt owalny z wyraźnie wystającą kością.

Rozmiar:

Wielkość kity zależy od wielkości świni i wynosi od 2 do 5 kg.

Barwa:

Zewnętrzna barwa jest czerwono-brązowa, po przecięciu kolor krwisty.

Konsystencja:

Miękkie, soczyste mięso.

Smak:

Zapach i smak wędzonki.

Dodatkowe Informacje:

 

Tradycja:

Kita wędzona znana jest na terenie Śląska Cieszyńskiego od ponad 100 lat. Jadło się ją w okresie różnych świąt. Kita to kawał uwędzonej szynki z zadniej nogi świni. W pierwszym etapie przygotowania mięso poddawane jest kilkudniowemu peklowaniu, następnie wędzone w wędzarni, opalanej drewnem drzew owocowych lub olchy oraz jałowca. Pokrojoną w plastry kitę podaje się z tradycyjną kapustą po cieszyńsku. W „Głosie Ziemi Cieszyńskiej” z 1983 roku w artykule pt. „Paweł Rucki wspomina. Co się dawni jadło?” możemy przeczytać: „Kiesi każdy gazda se zabił porządną świniym. Zdzisio się zabijo taką, co mo najlepsze miseczko, taką oto 80-120 kilo. Że staro maciora po prosiętach to już je gęboń, że to już nie mięso. Downi się ludzie na to dziwali. Nie dziwali się na jakość ale na ilość. Gazdowie zabijali przeważnie świyniym, co miała 250-300 kilo. Tóż ty szpyrki masor odjón, w sądku się soliło takimi warstwami. Fest się soliło, coby to było do roku, i wynosiło się to na górym. A mięso – ziebrowina, ty kity – to się wszelko dowało do drugiego sądka, też soliło. Jek się zrobił rosół, to się to polywalo i polywało, tak przeszło 5 tydni. Jak to już było dobrze przesolone, aż do kości, wtedy się brało kity, ziebrowiny i glowym, wieszało w chałupie nad nolepą pod powałym, kaj się dymi. W tym dymie się to mięso wędziło. Nie było wędzoków, to się to nad tym ogniym, nad nolepą wędziło. Jak się to uwędziło, to się wynosiło to mięso na górym. Hore, u krokwie, kany kocury nie dostały, były wbite gwoździe, tam się to wieszało. Ale się mięso nie jadało na codziyń. Na dziedzielym, no rano się jyno kąszcziczek jadło”.

Informacje o publikacji dokumentu
Ostatnia modyfikacja:
23.10.2018 12:59 Sławomir Mucha
Pierwsza publikacja:
23.10.2018 12:59 Sławomir Mucha
{"register":{"columns":[]}}