W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

woj. małopolskie

   

Wigilia to dzień szczególny. Jest jeszcze zwykłym powszednim dniem, pełnym codziennej krzątaniny, kiedy każdy wykonuje swoje obowiązki. Jest to także dzień wróżb i licznych zabiegów o charakterze magicznym, mających zapewnić pomyślność w nadchodzącym roku.

Przed Wigilią przystrajano wnętrze izby, każdy element, który pojawiał się do dekoracji miał przynieść gospodarzom w przyszłym roku zdrowie, dobre plony, zgodę i miłość w rodzinie. Gospodarz wnosił snop nie omłóconego zboża, które stawiał w rogach izby i mówił: Słoma do chałupy, a bieda z chałupy. Ze snopków wyciągano źdźbła i rzucano o powałę, gdy słoma przyczepiła się do powały znaczyło to, że będzie urodzaj i pomyślność w nadchodzącym roku. Przynosił też zielone gałęzie jodły, które zatykano za obrazy święte oraz wierzchołek jodły, który zawieszano nad stołem. Zielone gałęzie oraz wierzchołek jodły ubierano zabawkami wykonanymi z papieru, słomy lub ozdobami z opłatków, które w czasie Adwentu roznosił po domach organista, w zamian dostawał produkty spożywcze.

W Małopolsce choinki ubierano w Wigilię, tak żeby jej dzieci nie widziały, a wnoszono do pokoju lub izby przed samą wieczerzą. Tradycyjnie choinka zdobiła izbę do Uroczystości Objawienia Pańskiego lub niekiedy do Matki Boskiej Gromnicznej.

W Wigilię obowiązywał ścisły post. Na śniadanie jedzono kromkę chleba, którą popijano wodą. Wszyscy z niecierpliwością wypatrywali pierwszej gwiazdki, pojawiającej się koło 16-tej. Zanim rodzina zasiadła do wieczerzy wigilijnej trzeba było odpowiednio przygotować stół. Przede wszystkim rozścielano na nim siano, do którego dodawano ziarenka zbóż, pieniądze, a nawet orzechy i jabłka (wszystkie te rzeczy miały zapewnić dobrobyt i zdrowie w nadchodzącym roku). Następnie rozkładano biały obrus, który później był wykorzystywany przy wiosennym siewie jako płachta na ziarno. Na obrusie stawiano miski z potrawami. Na środku stołu kładziono chleb i miód. Na Orawie gospodyni uważała, żeby położyć na stole tyle łyżek, ilu było biesiadników, położenie o jedną za mało wróżyło śmierć kogoś z obecnych, o jedną za dużo – narodziny nowego potomka w rodzinie.

W Małopolsce w latach późniejszych, w miastach od początku XX wieku, a na wsiach po II wojnie światowej zaczęto zwracać uwagę na dodatkowy talerz na stole, dodatkowe, puste miejsce przy stole pierwotnie wcale nie było przeznaczone dla zagubionego wędrowca, jak się teraz mówi. W rzeczywistości było przeznaczone dla dusz zmarłych krewnych, którzy już nie mogą z nami zasiąść do wieczerzy wigilijnej. Jeszcze przed obiadem, gospodarz przygotowywał wieczerzę dla wilka, nabierał na łyżkę lub miskę trochę grochu, czasem innych potraw i kładł ją na oknie.

Wreszcie nadchodził ten uroczysty moment, zasiadania do wieczerzy wigilijnej. Zaczynano od modlitwy i podzieleniem się opłatkiem, czasami maczanym w miodzie. Na Orawie był zwyczaj, że gospodarz umoczonym palcem w miodzie rysował krzyż na czole każdego domownika, czynność ta miała uchronić przed chorobami.

Wszystkie potrawy, jedzone w czasie wieczerzy powinny być podane na stół, gdyż przestrzegano zwyczaju nie wstawania od niego. Jedynie gospodyni mogła wstawać i donosić potrawy. Jedzono w skupieniu i raczej nie rozmawiano. Wstawanie od stołu, głośne rozmowy, źle wróżyły gospodarzom na czas nadchodzący.

Zestaw wigilijnych dań zależał od zamożności rodziny i obejmował to, co można było pozyskać w gospodarstwie i w lesie – dania mączne, rośliny strączkowe, kapustę, ziemniaki, śliwki, grzyby, miód, mak. Wszystkie składniki potraw w pewien sposób miały znaczenie magiczne i miały zapewnić urodzaj, pomyślność i zdrowie w przyszłym roku. Także ważna była kolejność spożywanych potraw. W Bronowicach koło Krakowa, na przełomie XIX i XX wieku, zaczynano od grochu okrągłego ugotowanego na rzadko i roztartego, następnie podawano kompot z suszonych śliwek i gruszek, potem kluski z makiem na miodzie, a na koniec żur z grzybami. Po obiedzie, jak zanotował Włodzimierz Tetmajer, pito piwo, a gdzieniegdzie nawet miód. Na Spiszu tradycyjnie spożywano fioły z suszonymi śliwkami, czyli fasolę z suszonymi śliwkami z octem i cukrem, zufkę – suszone śliwki zatrzepane śmietaną z mąką, podawane z ziemniakami, grochówkę z ziemniakami, rzezanki (makaron podobny do łazanek) z makiem. W niektórych domach jedzono bobaliki – duże kluski ze słodkiego ciasta z miodem i makiem obsypane cukrem. Na Orawie jedzono zupę z suszonych grzybów, kwaśnicę – czasami ugotowaną z grzybami lub wędzoną rybą, barszcz ukiszony na żytniej mące z dodatkiem suszonych grzybów, czosnku i kminku lub zupę z suszonych śliwek z haluszkami, z dodatkiem cynamonu, masła, soli, oraz opekance – małe pieczone bułeczki z ciasta, z którego przygotowywano placki świąteczne. Bułeczki parzono gorącym mlekiem, a następnie słodzono miodem lub cukrem i posypywano zmielonym makiem. Spożywanie suchego ugotowanego bobu, w czasie Wigilii, miało zapobiegać powstawaniu bolaków(pryszczy). W czasie świątecznej kolacji należało spróbować wszystkich dań, resztki potraw wigilijnych wraz z opłatkiem zanoszono bydłu i innym zwierzętom domowym, życząc dobytkowi zdrowia i doczekania następnych świąt Bożego Narodzenia.

Pamiętać należy, że w Małopolsce zamieszkują również prawosławni Łemkowie. Boże Narodzenie zwane Riztwo, poprzedzały tzw. weczyrki, w czasie których odbywały się zabawy z udziałem przebierańców na wspólnym przędzeniu lnu. Szczególnie ważnym dniem była Wigilia (światy wieczer), w tym dniu obowiązywał post, nie wolno było również jeść niczego świeżego np. warzyw czy owoców, bo mogły pojawić się na ciele krosty. Dziewczyna, która przyniosła drewno do Izby, liczyła szczapy, jeśli były do pary to znaczyło, że wyjdzie niedługo za mąż. Domownicy obwiązywali się powrósłami ze słomy, aby zapewnić sobie zdrowie. Gospodyni krzątała się przy kuchni z pasmem lnu, aby był urodzaj w następnym roku. Kiedy zmierzchało w Wigilię, cała rodzina szła boso nad wodę obmyć się, by być tak zdrowym jak ta woda bystra.

Na wieczerzę przygotowywano 12 potraw, najpierw jedli czosnek, maczany w soli, potem popijali po kieliszku wódki za wszystkich obecnych i nieobecnych i zmarłych, następnie kapustę, Boboli z makiem, gołąbki z grzybami, ziemniaki całe, grzyby z juszką, jabłka pieczone, groch, bób, fasolę, pęczak i kaszę ze śliwkami. Na łemkowszczyźnie tak samo jak w całej Małopolsce Wigilia i czas około świąteczny to okres wróżb dotyczących pomyślności w nadchodzącym roku, m.in. do stołu nie wolno było siąść, jak ktoś miał długi, nie wolno też było się opierać o stół, żeby w lecie zboże się nie położyło, natomiast trzeba było cały czas siedzieć w czasie posiłku, bo wtedy gęsi i kury się nie rozbiegną.1

------------------------------

1 Opracowano na podstawie materiałów przesłanych przez Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego autorstwa Krystyny Reinfuss-Janusz z Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie.

Produkty i potrawy wigilijne wpisane na Listę Produktów Tradycyjnych:

  • Karp zatorski
  • Karp zatorski wędzony
  • Karp w zalewie octowej
  • Łukowicka śliwka suszona
  • Susorki iwkowskie
  • Sernik jurajski
  • Sernik królewski
  • Barszcz czerwony krakowski
  • Zupa zoproska
  • Siuśpaj
  • Kapuśniorka z grzybami
Informacje o publikacji dokumentu
Ostatnia modyfikacja:
02.05.2018 09:58 Sławomir Mucha
Pierwsza publikacja:
02.05.2018 09:58 Sławomir Mucha
{"register":{"columns":[]}}