W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

woj. mazowieckie

  

Wigilia to dzień, który rozpoczyna się bardzo wcześnie: „kto w wilię rano wstanie, cały rok nie zaśpi”. Nie był to jedyny powód – często było jeszcze wiele prac do wykonania. Gospodarz z synami wnosili do izby snopy nie wymłóconego zboża i ustawiali je w kątach. Do domu wnoszono także świeżo ściętą choinkę: jodłę, świerka lub sosnę. Dziś choinka jest nieodłącznym elementem Bożego Narodzenia, urosła wręcz do symbolu tych świąt. Warto pamiętać, że w Polsce pojawiła się dopiero w XIX w., zastępując „podłaźniki”. „Podłaźnik” to zielona gałąź sosnowa, jodłowa lub świerkowa zawieszona u pułapu nad stołem wigilijnym. W czasie wykonywania prac związanych z dekorowaniem domu, nerwowo spoglądano w okna. Wprawdzie pewne było, że nikt nie przyjdzie nic pożyczyć, „bo pożyczać w wilię nie można, tego co się pożyczyło cały rok będzie brakować”, ale może zajrzeć sąsiadka. A przecież wszyscy wiedzą, że „jak w wilię przyjdzie pierwsza do domu kobieta, to cały rok będzie zły”. Można było próbować zapobiec nieszczęściu – wysłać męża do sąsiadów i poprosić, żeby bez sąsiada nie wracał. Mężczyzna przychodzący do domu przynosił ze sobą zapowiedź dobrego roku.

Kolację wigilijną – postnik rozpoczynano po pojawieniu się pierwszej gwiazdki na niebie wspólną modlitwą. Następnie dzielono się opłatkiem składając sobie życzenia i siadano przy ławie. Ławę tę wyściełano sianem, okrywano białą tkaniną i na środku ustawiano talerz z opłatkiem. Gdy każdy dmuchnął na swoje miejsce (koniecznie należało dmuchnąć, aby przypadkiem jednej z dusz odwiedzających nas tego dnia w domach nie przysiąść na kolanach, to przecież niegościnne!) można było wziąć w rękę łyżkę, pamiętając, że do końca wieczerzy nie wolno jej odłożyć: „Jak odłoży się łyżkę, zanim się skończy wszystko jeść to człowieka cały rok będzie krzyż boleć”.

Jadłospis wigilijny składał się z określonej liczby dań. Liczba potraw musiała być nieparzysta; najczęściej mówi się o pięciu, siedmiu, rzadziej dziewięciu, jedenastu. Jedynym odstępstwem od tej zasady jest wymienianie liczby dwanaście, na pamiątkę dwunastu apostołów i dwunastu miesięcy w roku.

Popularny był barszcz grzybowy z kluskami, żur z chlebem, barszcz grzybowy z kapustą kiszoną, kapuśniak zaprawiany zasmażką na oleju rzepakowym. Na stole wigilijnym musiały się znaleźć wszystkie rodzaje kaszy: jęczmienna, jaglana, gryczana, które były omaszczone olejem lnianym. Kaszę jaglaną zawijano też w liście kapusty, robiąc kapuśniakizawijoki. Z kapustą mieszano groch. Fasolę podawano ugotowaną, jadano ją z dodatkiem kompotu z suszu lub śmietany. Do kompotu z suszonych jabłek, gruszek i śliwek podawano również kluski. Wigilia nie mogła się obejść bez pierogów z nadzieniem z grzybów czy siemienia lnianego. Na oleju rzepakowym smażono racuchy, a także gotowane i obtoczone w mące grzyby. Kluski, nazywane czasem rwokami mieszano z makiem i miodem. Innymi słowy; najlepiej by na stole wigilijnym znalazło się wszystko, co „w sadzie, polu, ogrodzie i wodzie”.

Wigilijny, magiczny wieczór zachęcał ludzi do wróżb. Z potraw wróżono przyszłoroczny urodzaj. Ilość wyciągniętych na łyżce klusek rwoków miała odpowiadać ilości kop w polu. Dla dokładnego wyliczenia przyszłych zbiorów gospodarz wyciągał ze snopów stojących w izbie kłosy i podrzucał je do góry. Ilość zaczepionych o powałę kłosów odpowiadała ilości kop z morgi. Z siana wyciąganego po wieczerzy spod obrusa wróżyły sobie panny w wieku stosownym do zamążpójścia. Wyjęcie zielonego źdźbła oznaczało szybki ślub; zblakłe, zżółknięte dłuższe oczekiwanie, a wyciągnięcie poczerniałego oznaczało staropanieństwo. Gospodyni wychodziła przed dom i wołała drób: kury, gęsi, kaczki. Te, które usłyszała jako pierwsze miały wyjątkowo dobrze nieść się w nadchodzącym roku. Bacznie spoglądała też na niebo – mleczna mgiełka na nim wróżyła mleczność krów. Gospodarz próbował wymusić urodzaj na drzewach owocowych, strasząc je ścięciem, jeśli nie będą rodzić owoców, rozmawiając z nimi i grożąc siekierą. Nocą, przy świetle łuczyw, piechotą i saniami, wyruszano na pasterkę. Po zakończeniu wieczerzy stół pozostawiano nie sprzątnięty. Rozwiązywano snopki i słomę rozrzucano na podłogę.1

------------------------------

1 Opracowano na podstawie materiałów przesłanych przez Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego.

Produkty i potrawy wigilijne wpisane na Listę Produktów Tradycyjnych:

  • Pasta rybna z Radziwiłłowa
  • Fafernuchy
  • Olej lniany tłoczony na zimno
  • Kapusta z olejem lnianym i grzybami
Informacje o publikacji dokumentu
Ostatnia modyfikacja:
02.05.2018 10:00 Sławomir Mucha
Pierwsza publikacja:
02.05.2018 10:00 Sławomir Mucha
{"register":{"columns":[]}}