W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

woj. lubelskie

  

Dzień wigilijny był na Lubelszczyźnie dniem świętym. Często nazywano Wigilię pośnikiem. Wierzono, że „jaka Wigilia, taki cały rok”. Na Lubelszczyźnie Wigilia Bożego Narodzenia była dniem szczególnie uroczystym. Starano się w tym dniu nic nikomu nie pożyczać, nic nie dawać z domu, bo mógł ten ktoś zabrać z tą rzeczą szczęście, które w dzień wigilijny nawiedza domy. Inni znowu twierdzili, że aby mieć szczęście przez cały rok, to trzeba w ten dzień zobaczyć pierwszego chłopca, ale bez kożucha.

Zapamiętywano pogodę z dnia wigilijnego, bo to wróżyło o plonach w przyszłym roku i powodzeniu w gospodarstwie. I tak uważano: „Wigilia chmurna, stodoła durna; Wigilia jasna, stodoła ciasna; Wigilia po grudzie, bieda nie ubodzie; Na Wigilię sanna, będzie wiosna ranna; Jak w Wigilię gwiazdy świecą, kury dobrze jajka niesą”. Dorośli w tendzień suszyli, tj. przez cały dzień nic nie jedli. Dzieciom natomiast dawano suszone owoce do gryzienia i suchy chleb, mogły tylko napić się wody, a mleka już im nie pozwalano pić. Niemowlaki odstawiano od piersi i podawano im wywar z suszonych owoców.

Wystrojoną już izbę wyścielano świeżą słomą, co miało przypominać stajenkę. Pod pięknie wybielony lniany obrus kładziono cieniutką warstwę siana i kolorowe opłatki. W kącie izby stawiano snop żytni, który miał tam stać do Nowego Roku, żeby urodzaj był tak bogaty jak bogate są święta Bożego Narodzenia. Następnie gospodarz wnosił choinkę. Drzewko stawiano w jednym z okien izby, żeby aż na drogę było widać, jak płoną na nim świeczki. Choinkę przyozdabiano zabawkami z bibuły, ze słomek, wydmuszek jaj, zawieszano też orzechy w złoconych papierkach, cukierki, jabłuszka czerwone, łańcuchy z kolorowych papierów, pieczone specjalnie na choinkę ciastka z dziurką do przewlekania nitki. Na czubku choinki zawsze umieszczano gwiazdę. Towarzyszyły jej aniołki w papierowych sukienkach i św. Mikołaj z brodą.

Kobiety od rana przyrządzały potrawy wigilijne. Obowiązkowo miało ich być dwanaście, albowiem Pan Jezus miał dwunastu apostołów. Znajdowały się w tym zestawie: fasola, zwana „jaśkiem”, sporządzana na sypko z makiem, na słodko; kapusta z grzybami; barszcz czerwony z grzybkami i „jaśkiem”; śledzie w marynacie z gorczycą pieczone w piecu na blachach wraz z cebulą, bułką i jajkiem – śledzie obierano z ości i siekano tasakiem; kutia z pszenicy obtłuczonej w stępie, teraz wymieszana z makiem i miodem; pierogi gotowane ze zwarem, czyli serem z siemienia konopnego (siemię z dodatkiem odrobiny ciepłej wody wiercono wałkiem w makutrze, następnie przepłukiwano przez sito i wychodziło z tego takie szarobiałe mleko; potem warzono to i powstawał z tego szarobiały ser, tak smaczny, że pierogi ze zwarem stanowiły wielki przysmak); kartofle na cało z olejem i parzoną cebulą; kluski z makiem; kasza gryczana z grzybami, podawana w kapuścianych kiszonych liściach, czyli takie gołąbki; podpłomyki w roztartym czosnku z olejem albo prażucha z gryczanej mąki; kisiel z mąki kartoflanej i suszonych owoców; smażone racuchy z wolnego ciasta posypane cukrem śliwki suszone i jabłka w kompocie. Jako przypraw stosowano kminek, gorczycę, koper, miętę – wszystko suszone, m.in. chleb przed włożeniem do pieca posypywano koprem, kminkiem i czarnuszką. Do potraw dodawano dużo cebuli i czosnku, żeby było smacznie i w miarę ostro. Wszystko maszczono olejem lnianym, rzepakowym lub lniankowym.

Dopiero z pojawieniem się pierwszej gwiazdy przystępowano do wieczerzy wigilijnej. Przed jedzeniem wszyscy na stojąco modlili się głośno, powtarzając słowa za gospodarzem. Potem gospodarz podchodził do każdego z opłatkiem i przełamywano się, żegnano, całowano. Później powoli, statecznie, wprost z namaszczeniem siadano wokół stołu. Jedno miejsce i miska pozostawały wolne, czekały na kogoś niespodziewanego, który w każdej chwili mógł zapukać do drzwi w ten święty wieczór. Jako pierwszą potrawę jedzono kutię i to na stojąco, żeby nie bolały krzyże w tym roku. Gospodarz nabierał kopiastą łyżkę kutii i silnie rzucał o powały. Ile ziaren przylgnęło do sufitu, tyle miało się urodzić kop pszenicy. Panna lub kawaler wychodzili z łyżką kutii czy ze śledziem na próg chaty i pilnie nasłuchiwali, w której stronie pies zaszczeka – z tej strony miał być bowiem ich mąż czy żona. Po kutii zabierano się do innych potraw. Podczas wieczerzy wystrzegano się, by łyżek nie kłaść do góry dnem, bo to wróżyło brak jadła w tym domu, a głodu każdy się obawiał, zwłaszcza na przednówku. Jadło się dostojnie, bez pośpiechu i z reguły w milczeniu. Sięgano do wspólnej miski, łyżki niosąc ostrożnie, podstawiając dłoń, żeby nie rozlać czegoś lub nie rozsypać na obrus.1

------------------------------

1 Opracowano na podstawie materiału przesłanego przez Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego będącego fragmentem publikacji: „Rok obrzędowy mojego regionu. Ginące obrzędy, zwyczaje, wierzenia i pieśni kresowe wsi polskiej z okolic Dubienki w południowo-wschodniej Lubelszczyźnie”, Stowarzyszenie Twórców Ludowych, Lublin 2003.

Produkty i potrawy wigilijne wpisane na Listę Produktów Tradycyjnych:

  • Szyneczka z karpia z Pustelni
  • Wędzone dzwonka karpia z Pustelni
  • Karasie z Polesia
  • Gruszka suszona kraśnicka
  • Piernik lubelski
  • Rudnicki pieróg jaglany
  • Pieróg gryczany
  • Sękacz podlaski
  • Pieróg (Piróg) Biłgorajski dawniej zwany „krupniakiem”
  • Piernik żydowski
  • Pierniczki ozdobne
  • Paszteciki z grzybami
  • Makowiec lubartowski
  • Olej lniany
  • Olej rzepakowy
  • Olej tarnogrodzki
  • Paszteciki niedrzwickie z kapustą i pieczarkami
Informacje o publikacji dokumentu
Ostatnia modyfikacja:
02.05.2018 09:54 Sławomir Mucha
Pierwsza publikacja:
02.05.2018 09:54 Sławomir Mucha
{"register":{"columns":[]}}