W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Zobacz politykę cookies.
Powrót

Adrian Kondraciuk. Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach

12.08.2022

Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach jest jednym ze współczesnych nurtów terapii. Jest to jedno z niewielu podejść w psychoterapii, które powstawało na bazie praktyki, a nie w oparciu o wcześniej wymyślone teorie.

Terapia skoncentrowana na rozwiązaniach

Anna Panufnik-Onaszkiewicz: Czym jest Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach i jakie są jej początki?

Adrian Kondraciuk: Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach jest jednym ze współczesnych nurtów terapii. Podejście to powstało w latach 70 w Stanach Zjednoczonych. Zostało opracowane przez Steve’a de Shazera, jego żonę Insoo Kim Berg i ich współpracowników w Centrum Krótkoterminowej Terapii Rodzin w Milwaukee. Jest to jedno z niewielu podejść w psychoterapii, które powstawało na bazie praktyki, a nie w oparciu o wcześniej wymyślone teorie.

W Polsce TSR pojawił się w latach 90. Od tego czasu rozwinął się w bardzo wyraźny sposób, zaznaczając tym samym swoją pozycję pośród innych podejść terapeutycznych. Elastyczność tego podejścia sprawiła, że zaczęło być ono wykorzystywane także w innych obszarach pracy z człowiekiem, takich jak praca socjalna, edukacja czy wychowanie.

TSR wywodzi się z terapii systemowej. Jego twórcy inspirowali się również innowacyjnymi sposobami pracy Miltona Ericksona. Podejście skoncentrowane na rozwiązaniach zrodziło się jako alternatywa wobec tradycyjnych form terapii, które według twórców tego nurtu, w przesadny sposób koncentrowały się na przeszłości, poszukiwaniu przyczyn ludzkich problemów i diagnozowaniu zaburzeń.

A.P-O.: Jak przebiega terapia w tym nurcie?

A.K.: To, czym TSR różni się chyba najbardziej od innych modeli terapeutycznych to odejście od zainteresowania naturą problemu i poszukiwaniem jego przyczyn. Z perspektywy podejścia skoncentrowanego na rozwiązaniach wiedza ta, nie jest konieczna, aby człowiek mógł dokonywać zmian. Uzyskanie jej jest wręcz traktowane jako niemożliwe z racji tego, że zgodnie z założeniami filozoficznymi tego podejścia, rzeczywistość jest umowna i każdy z nas postrzega ją w sposób subiektywny. Klient traktowany jest zatem jako ekspert od swojego życia, który doskonale wie jakich zmian potrzebuje, tylko być może nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Ważne jest również to, że TSR niejako odchodzi od zainteresowania diagnozą w rozumieniu psychopatologicznym i podobnie jak inne podejścia ponowoczesne takie jak terapia systemowa, narracyjna czy terapia koherencji, postrzega człowieka w sposób całościowy i niepatologizujący. W żadnym wypadku nie oznacza to oczywiście, że diagnoza jest tu deprecjonowana czy pomijana. Terapeuta koncentruje się na podążaniu za klientem i jego pragnieniami. Skupia się na określaniu potrzeb oraz wydobywaniu zasobów, a proces terapii w dużej mierze opiera się na konstruowaniu obrazu preferowanej przyszłości. Stąd też dużo więcej jest w tym nurcie zainteresowania nie tym, co doprowadziło do problemu i interpretacjami wokół tego, ale tym, jak klient chce, żeby wyglądało jego życie. Gdy zastanawiam się nad metaforą, która mogłaby choć w minimalnym stopniu oddać sposób pracy w tym podejściu, to przychodzi mi do głowy scena, w której zamiast grzebania w ziemi, osoba wstaje, zaczyna się rozglądać, poszukuje nowych ścieżek, dostrzega ich piękno fascynując się jednocześnie tym, dokąd mogą ją doprowadzić.

A.P-O.: Czy to znaczy, że w tym nurcie nie wraca się do przeszłości?

A.K.: To, że terapeuci pracujący w tym podejściu są skupieni głównie na teraźniejszości i przyszłości, nie oznacza, że nie dotykają tematów przeszłości. Dzieje się tak i to paradoksalnie bardzo często. Natomiast szukają w niej przede wszystkim umiejętności i zdolności klientów, historii o ich potencjale, czy wzbogacających doświadczeniach. Mówiąc krótko - wszystkiego, co pozwoliło człowiekowi przetrwać ciężkie chwile i go wzmocniło. Z perspektywy TSR w przeszłości można szukać nie tylko wyjaśnień doświadczanych problemów, kryjących się gdzieś w głębi podświadomości, ale też, a może nawet głównie informacji o zasobach i tzw. wyjątkach, czyli momentach, kiedy problem nie występował lub gdy klient lepiej sobie z nim radził. To właśnie dzięki nim mamy szansę nadać swojemu życiu nowe znaczenie i przyjrzeć się temu, co kiedyś było inaczej oraz jak dziś możemy oprzeć się na tej wiedzy, aby wykorzystać ją w zmianie aktualnej sytuacji.

A.P-O.: Z czego korzystają terapeuci, pracując w tym podejściu?

A.K.: Odpowiedź na to pytanie mogę chyba sprowadzić do uważnego podążania za klientem i świadomego używania języka w procesie terapii jako niezwykle istotnego narzędzia. TSR jest terapią opartą na dialogu, u której podstaw filozoficznych leży społeczny konstrukcjonizm i konstruktywizm.

Paul Watzlawick powiedział kiedyś, że przekonanie o tym, że własna wizja rzeczywistości jest jedyną rzeczywistością, jest najniebezpieczniejszym ze wszystkich urojeń. Słowa te bardzo trafnie moim zdaniem oddają klimat pracy w nurcie TSR. Rzeczywistość jest tu traktowana w sposób umowny. Może być opisywana na różne sposoby, podobnie jak istnieje wiele różnych możliwości postrzegania tej samej sytuacji. Żaden z nich nie jest bardziej właściwy. Dlatego terapeuta w konsekwentny sposób utrzymuje się w postawie niewiedzy, odsuwania, podważania swoich hipotez i ciągłego zaciekawienia światem znaczeń klienta oraz poszerzaniem jego perspektywy. Wymaga to od terapeuty bardzo dużo dyscypliny. O TSR mówi się, że jest to podejście proste, ale nie łatwe. Terapeuta świadomie używa języka. Jego słowa i pytania rzadko kiedy są tu przypadkowe. Cały proces toczy się wokół precyzyjnej rozmowy w myśl zasady, że język kształtuje rzeczywistość.

A.P-O.: Jednym z głównych zarzutów, jakie stawiane były niegdyś wobec TSRu była jego „powierzchowność” i nieskuteczność wobec „poważniejszych” czy „głębszych zaburzeń”. Czy ten nurt terapii sprawdzi się wobec większości problemów?

A.K.: Najistotniejsze wydaje mi się zaznaczenie, że terapeuci TSR nie traktują problemów klienta
w kategoriach ich głębokości. Słowo to pochodzi z języka psychoanalitycznego. Wydaje mi się, że to błędne przekonanie mogło wynikać z kontrowersji, jakie TSR wzbudzał w latach 70. Wówczas najzwyczajniej w świecie psychiatrom i terapeutom nie mieściło się w głowie, że można komuś skutecznie pomagać, nie analizując jego przeszłości. Dziś wiemy już, że nie jest to konieczne i na podobnych założeniach opiera się wiele współczesnych podejść terapeutycznych. Skuteczność terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach potwierdzają liczne badania, które trwają tak naprawdę od początku istnienia tego nurtu, czyli od lat 80. Badania, których ciągle przybywa, prowadzone są na wszystkich kontynentach, w 33 krajach. Wnioski z kilkunastu metaanaliz jednoznacznie potwierdzają, że podejście to jest równie skuteczne co inne zbadane podejścia terapeutyczne. Tak więc TSR jest terapią opartą na dowodach naukowych i nie ma jak z tym dyskutować.

A.P-O.: Skąd zatem wzięły się te kontrowersje wokół TSR?

A.K.: Pod koniec lat 70 Steve de Shazer zdecydował się opublikować swój artykuł zatytułowany: „Śmierć oporu”. Opisał w nim perspektywę rozumienia zjawiska nazywanego oporem z perspektywy terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. Mówiąc krótko, nagle oznajmił całemu światu, że opór nie istnieje. Według niego nie ma oporujących klientów. Są tylko mało elastyczni terapeuci, a współpraca jest nieuchronna, ponieważ każdy człowiek czegoś chce. Zadaniem terapeuty jest to uchwycić i podążyć za tym. To, co inni terapeuci zwykli nazywać oporem, może być w związku z tym traktowane jako wskazówka od klienta na temat tego, jak chce, aby z nim pracować. Artykuł ze względu na wzbudzanie wielu kontrowersji i podważania prawd oraz założeń, które na tamte czasy uznawane były za nienaruszalne, był odrzucany przez różne czasopisma naukowe aż 17 razy. Oczywiście w końcu po 4 latach starań został wydany w cenionym w dziedzinie terapii i pracy z rodziną czasopiśmie Family Process w roku 1983. Dziś koncepcja ta w wyraźny sposób jest obecna w różnych podejściach terapeutycznych.

A.P-O.: TSR jest terapią krótkoterminową. Ile w takim razie może ona trwać?

A.K.: TSR jest terapią krótkoterminową, natomiast owa „krótkoterminowość” nie musi wiązać się
z ilością spotkań. W dosłownym tłumaczeniu z języka angielskiego: „Solution Focused Brief Therapy”, słowo „brief” oznacza zwięzła. Oznacza to, że terapeuta skupia się na tym, aby proces trwał jak najkrócej. Oczywiście w stosunku do możliwości każdego klienta. Dlatego dla niektórych klientów będzie to kilka spotkań, a dla innych kilkanaście. Terapia zdecydowanie może też trwać dużo dłużej. To, co istotne, to również fakt, że dla terapeuty ważna jest nie tyle zmiana klienta, ale „ustawienie go” w taki sposób, aby sam mógł decydować się na zmiany i je wprowadzać. Trochę jak pchnięcie pierwszej kostki domina. Mała zmiana zawsze generuje dużą oraz zmiany w jednym obszarze życia, zawsze generują zmiany w innych. Jest to proces nieunikniony.

A.P-O.: Jakie korzyści przynosi terapia w tym nurcie?

A.K.: Terapia w nurcie TSR przynosi wiele korzyści nie tylko osobie, która z niej korzysta, ale też samemu terapeucie. Przede wszystkim pozwala odzyskać sprawczość, poczucie skuteczności i kompetencji. Daje również możliwość odzyskania wiary w siebie poprzez poszerzenie własnej perspektywy doświadczania rzeczywistości. Badania przeprowadzone w 2014 roku pokazują, że osoby pracujące w podejściu skoncentrowanym na rozwiązaniach są dużo mniej narażone na ryzyko wypalenia zawodowego. Dzieje się to dzięki temu, że proces terapii w tym ujęciu jest łagodniejszy i mniej obciążający zarówno dla klienta, jak i samego terapeuty z racji m.in. większego skupienia na powodzeniach, zasobach i wizji preferowanych zmian w życiu klientów, aniżeli źródeł i przyczyn problemów. Ważnym czynnikiem jest tu również bez wątpienia koncepcja braku oporu, a co za tym idzie nieuniknionej współpracy między terapeutą a klientem, który traktowany jest jako osoba współodpowiedzialna za proces terapii i dysponująca wystarczającą ilością zasobów, aby jej dokonać. Dzięki takiemu sposobowi pracy, klienci zaczynają postrzegać siebie jako wystarczająco kompetentnych i zdolnych do wprowadzania zmian, dzięki czemu możliwe jest życie i doświadczanie rzeczywistości w bardziej użyteczny sposób.

 

Adrian Kondraciuk – certyfikowany terapeuta i trener PSTTSR, specjalista psychoterapii uzależnień, członek Zarządu PSTTSR

Anna Panufnik-Onaszkiewicz – Zastępca Dyrektora Departamentu ds. Zdrowia Psychicznego w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta

{"register":{"columns":[]}}