13. Festiwal mniejszości narodowych Pod tym niebem jest miejsce dla wszystkich
05.09.2025
Nie róbmy więcej wrogów z nas. Niech miłość cały świat porusza - śpiewał zespół „Słowiańska dusza” z Gdańska. Ten refren jednej z piosenek był głównym przesłaniem 13. Festiwalu mniejszości narodowych „Pod wspólnym niebem”. Festiwal w tym roku odbył się 31 sierpnia w amfiteatrze w Ostródzie, malowniczo położonym nad Jeziorem Drwęckim. Wydarzenie, które z założenia jest przeglądem dorobku kulturalnego a, w szczególności - muzycznego mniejszości narodowych zamieszkujących byłe Prusy Wschodnie, było jednak naznaczony politycznie, bo już czwarty rok na Ukrainie trwa wojna wywołana przez agresywną i niepohamowaną Rosję. Dlatego niczyjego zaskoczenia nie wzbudziło to, że Andrzej Farańczuk, przewodniczący olsztyńskiego Oddziału Związku Ukraińców w Polsce, zbierał na widowni datki na wsparcie ukraińskiej armii.
O wspólnym niebie nad Ostródą, w której jest miejsce dla wszystkich narodowości wyznań i kultu, mówił Olgierd Dąbrowski - burmistrz tego miasta. Jednocześnie zapewnił, że ostródzki amfiteatr jest najpiękniejszy w całym regionie.
- Jest wiele osób, które próbują nas skłócić. Nie dajmy się poróżnić. Bądźmy solidarni z braćmi na Ukrainie - apelowała Aneta Brzyska, pełnomocniczka marszałka województwo ds. mniejszości.
Ale był jeszcze drugi motyw festiwalu, o którym przypomniała Aneta Łapińska specjalistka ds. mniejszości narodowych i etnicznych w Warmińsko-Mazurskim Urzędzie Wojewódzkim. Dokładnie przed 45 laty polski rząd podpisał porozumienie z międzyzakładowym komitetem strajkowym w Stoczni Gdańskiej. Dało ono początek związkowi zawodowemu Solidarność i przemianom demokratycznym w Polsce.
- Dzięki tym przemianom mniejszości w Polsce uzyskały pełne prawa do pielęgnowania własnej tożsamości - przypomniał Henryk Hoch, przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, gospodarz festiwalu.
Kogo tym razem mogliśmy obejrzeć i posłuchać w ostródzkim amfiteatrze pod wspólnym niebem?
Mniejszość niemiecką reprezentował Chór Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej i młodzieżowy zespół wokalny. I jedni i drudzy pokazali się w tradycyjnych piosenkach ojczyźnianych. Podobny w charakterze był także występ chóru „Warmia” złożonego z członków stowarzyszeń niemieckich w Lidzbarku Warmińskim i Bartoszycach. Jak zwykle na koniec występu chór zaśpiewał „ O Susanna”, czym jak zawsze poruszył publiczność. Na scenie nie mogło zabraknąć Grupy „Saga” bartoszyckiego stowarzyszenia niemieckiego. Jej tancerze dali pokaz tańców wschodniopruskich. Mogliśmy także posłuchać Magdaleny Lobert z Sząbruka, która w 2024 r. wygrała konkurs piosenki niemieckiej w Ostródzie. Od tamtej pory skończyła studia germanistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Teraz pracuje i robi doktorat ze słowotwórstwa, ale ze śpiewaniem nie zerwała, co udowodniła podczas festiwalu.
Mniejszość ukraińską reprezentował zespół „Wesna” (wiosna, Frühling). To głównie kobiety i dzieci – uchodźcy z Ukrainy. Pokazały one w kilku wejściach tańce ukraińskie. A ponieważ zespół ma ludowe stroje, to dał kolorowe i żywiołowe widowisko.
Dalej, po stronie ukraińskiej były już tylko zespoły lub wokaliści. I byli to: grupa wokalna „Dwa kolory” z Olsztyna, w której śpiewał m.in. Andrzej Farończuk, ostródzko-olsztyńskie trio „ToJa”, solistka Lena Hnatiuk z Ostródy i solista Władysław Pełych – 19-letni uchodźca z Zaporoża, obecnie z Olsztyna. Władysław wygrał w Ukrainie ogólnokrajowy konkurs piosnki i udowodnił to w pełni na scenie. Przedstawił nie tylko swoje olbrzymie możliwości głosowe, ale i talent estradowy. Z mikrofonem wędrował po widowni i zachęcał ludzi do śpiewania.
Bardzo wiele ukraińskich piosenek miało tematykę patriotyczną.
Ostródzki zespół folklorystyczny „Ostródzianie” działający przy miejscowym Centrum Kultury żadnej mniejszości nie reprezentował, ale za to udowodnił, że piosenki mazurskie i warmińskie zna dobrze.
Z kolei zespół „Słowiańska dusza” reprezentował folklor trzech narodów: polskiego, ukraińskiego i białoruskiego, bo w swym składzie ma przedstawicieli tych nacji. Jedną z jego wokalistek jest młoda Jelizawieta Katelnikowa, uchodźczyni z Ukrainy. Jelizawieta ma piękny, mocny głos, estradowe przygotowanie i silny charakter. Trzy lata temu nie umiała po polsku, a teraz ma własne studio piosenki w Gdańsku. Uczy innych śpiewać i śpiewa sama. I dobrze, że to robi, w przeciwieństwie do wielu innych.
Mniejszość romską jak zwykle reprezentował zespół „Hitano” z Olszyna. Wesoła, czasem nastrojowa muzyka i kolorowe suknie trzech wokalistek porwały publikę. Te wokalistki podczas pierwszych festiwali, jako małe dziewczynki, kręciły się po scenie przy swoich mamach. Teraz przy boku miały już własne pociechy, które też śpiewały. Czy zobaczymy je na estradzie na 20 festiwalu?
Impreza trwała prawie 6 godzin. W amfiteatrze mogącym pomieścić 2,5 tys. widzów zlokalizowanym przy nadjeziornej promenadzie, było dużo wolnych miejsc, ale jednoczesne panował w nim duży ruch. Ludzie przychodzili, słuchali i wychodzili. Trudno zatem ocenić ile osób było obecnych.
Organizatorem festiwalu był Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii Mazur, olsztyński oddział Związku Ukraińców w Polsce, a finansowało go Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz samorząd województwa warmińsko-mazurskiego.
autor artykułu
Lech Kryszałowicz
redaktor naczelny Mitteilungsblatt